Urlop menstruacyjny – nowy benefit czy fanaberia?

Co to jest urlop menstruacyjny

Urlop menstruacyjny to dni wolne od pracy dla kobiet boleśnie miesiączkujących. Najpowszechniejszym rozwiązaniem jest przyznawanie jednego takiego wolnego dnia w miesiącu. Są jednak kraje, w których jest on zdecydowanie dłuższy. W Polsce wprowadzenie urlopu menstruacyjnego zapowiada Lewica. Miałby przysługiwać tym kobietom, które mają bolesne miesiączki.– W Hiszpanii taki urlop to aż pięć dni w miesiącu. My zaczniemy skromnie i chcemy zapewnienia dwóch dni urlopu menstruacyjnego miesięcznie – mówi posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Faktycznie w Hiszpanii obowiązuje trzydniowy urlop menstruacyjny, ale z opcją przedłużenia go do pięciu dni. Pracujące kobiety w tym kraju muszą jednak uzyskać od lekarza zaświadczenie, że wyjątkowo źle przechodzą menstruację. Lewica chce, by w Polsce taki dokument nie był wymagany. 

O tym, że urlop menstruacyjny jest niezwykle potrzebny i nie jest zwykłą fanaberią, świadczą badania przeprowadzone kilka lat temu w Holandii. Ich wyniki opublikował „The British Medical Journal”. Wzięło w nich udział ponad 30 tys. pracujących kobiet. Okazało się, że 14 proc. z nich zdarza się nie przychodzić do pracy w trakcie menstruacji. W przypadku 3 proc. kobiet sytuacja ta powtarza się co cykl. Według wspomnianej analizy przez miesiączkę kobieta traci średnio prawie 9 dni produktywności w roku. W tym czasie czuje się na tyle źle, że mimo obecności w pracy, efekty są takie, jakby tyle dni w ogóle nie pracowała. Już wtedy, gdy robiono te badania (2017 r.), aż 68 proc. badanych kobiet wskazało, że chciałoby móc elastycznie kształtować czas pracy w trakcie okresu, który ciężko przechodzi. Wydaje się, że to, co teraz jest dopiero w powijakach, za kilka, kilkanaście lat będzie normą.

Przepisy dotyczące urlopu menstruacyjnego

Jak na razie żaden przepis polskiego prawa pracy nie określa, w jaki sposób powinny być rozliczane dodatkowe dni wolne udzielane pracownikom na mocy decyzji pracodawcy. A tak właśnie przydzielane są dni w ramach urlopu menstruacyjnego. – Przyjmuje się, że w takim przypadku powinny znaleźć zastosowanie powszechnie obowiązujące reguły planowania i rozliczania czasu pracy pracowników. Zgodnie z nimi pracodawca, który zdecydował się na udzielenie pracownicom dodatkowego dnia wolnego, nie może obniżyć należnego im wynagrodzenia za pracę – mówi Monika Smulewicz, ekspertka prawa pracy, dyrektorka HR z 20-letnim doświadczeniem, założycielka bloga i społeczności HR na szpilkach. Tłumaczy ona, że uregulowania związane z korzystaniem z takiego dnia wolnego powinny wynikać z wewnętrznych regulacji. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby na kształt zwolnienia od pracy przewidzianego w art. 188 Kodeksu pracy, urlop ten udzielany był wyłącznie w wymiarze, np. jednego dnia każdego miesiąca w roku kalendarzowym. – Prawo do urlopu menstruacyjnego oraz zasady korzystania z takiego dnia wolnego należałoby uregulować w przepisach wewnątrzzakładowych. Dodatkowe dni wolne to prawo pracownika, a w myśl Kodeksu pracy prawa i obowiązki pracodawcy i pracowników ustala regulamin pracy, który określa organizację i porządek w procesie pracy – podsumowuje. 

Prawo do nieujawniania urlopu menstruacyjnego

Wykazywanie nieobecności w pracy w przypadku skorzystania z urlopu menstruacyjnego powinno odbywać się na takiej samej zasadzie, jak to ma miejsce z inny usprawiedliwionymi nieobecnościami. Jednak ważne jest to, że korzystanie z urlopu menstruacyjnego przysługującego pracowniczkom na mocy przepisów wewnątrzzakładowych należy uznać za przyczynę usprawiedliwiającą nieobecność w pracy, o której nie powinni być informowani współpracownicy takiej osoby. – Natomiast zgodnie z rozporządzeniem Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej  pracodawca ma obowiązek prowadzić oddzielnie dla każdego pracownika dokumentację dotyczącą ewidencjonowania czasu pracy, w skład której wchodzi ewidencja czasu pracy, zawierająca informacje, m.in. o dniach wolnych od pracy z oznaczeniem tytułu ich udzielenia. Wspomnianego oznaczenia można dokonać w dowolny, wybrany sposób z jednoczesnym uwzględnieniem oznaczenia w legendzie ewidencji czasu pracy – tłumaczy Monika Smulewicz.

Urlop menstruacyjny a umowa zlecenie

Jeżeli pracodawca wprowadzi możliwość korzystania z urlopu menstruacyjnego, z automatu przysługuje on osobom zatrudnionym na umowę o pracę. Co jednak z kobietami, które korzystają z umowy zlecenia? One nie podlegają pod przepisy Kodeksu pracy, więc nie mają uprawnień do przywilejów przewidzianych dla pracowników. A za taki należy uznać prawo do urlopu menstruacyjnego. – Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby zagwarantować osobom zatrudnionym na innej podstawie aniżeli stosunek pracy prawo skorzystania ze zwolnienia menstruacyjnego. W związku z tym, że pojęcie urlopu przypisuje się w głównej mierze zatrudnieniu w ramach stosunku pracy, bezpieczniejsze jest użycie sformułowania zwolnienia od pracy i zagwarantowania dni wolnych od pracy w umowie zawartej między stronami – wyjaśnia Smulewicz. 

Sytuacja mężczyzn w kontekście urlopu menstruacyjnego

Wprowadzenie dodatkowego urlopu dla pracownic, niesie za sobą ryzyko roszczeń ze strony mężczyzn, którzy mogą poczuć się dyskryminowani tym, że nie mają takiego dodatkowego dnia wolnego. To potencjalne naruszenie zasady równego traktowania. Monika Smulewicz zwraca jednak uwagę, że o takiej sytuacji możemy mówić tylko pod warunkiem, że pracodawca nie kierował się obiektywnymi przyczynami, przyznając dodatkowe dni wolne od pracy. Trzeba pamiętać, że czas menstruacji często wiąże się u kobiet z silnymi dolegliwościami bólowymi, które utrudniają efektywną pracę. Z przyczyn biologicznych, niewątpliwie obiektywnych, urlopu menstruacyjnego nie można przyznać mężczyźnie. Jest jednak sposób na rozwiązanie tej sytuacji. –  Pracodawcy mogą zdecydować o wprowadzeniu np. dodatkowego dnia wolnego od pracy, np. w miesiącu, pełnopłatnego, dla wszystkich zatrudnionych, do wykorzystania według ich indywidualnych potrzeb – podpowiada Monika Smulewicz.

Polskie firmy wprowadzają urlop menstruacyjny

O prawa pracujących kobiet w kontekście miesiączki walczy również Kulczyk Foundation, realizując Cykl Kariery. – To budowanie równości, szerzenie wiedzy o zdrowiu menstruacyjnym i podpaskach, które w miejscu pracy są niezbędne jak papier toaletowy, mydło czy suszarka do rąk. Jeśli nasze badania pokazują, że kobieta musi kryć się z podpaską, idąc do łazienki, żeby ją zmienić, to znaczy, że na naszym rynku pracy wciąż czegoś brakuje. Wiecie czego? Czułego podejścia do pracowniczek i pracowników. Zrozumienia ich potrzeb. Otwarcia na zmiany, które od dawna powinny być standardem – argumentuje prezeska Kulczyk Foundation, Dominika Kulczyk. Na stronie internetowej fundacji czytamy, że urlopy menstruacyjne wprowadzone zostały głównie w Azji. Co ciekawe, w Japonii już w 1947 roku! Europa wciąż jest daleko w tyle. W tym kontekście Polska mogłaby przecierać szlaki. Są już w kraju firmy, które takie rozwiązanie z powodzeniem stosują. – Urlop menstruacyjny (trzy dni w ciągu roku), bez oczekiwania na decyzję rządzących, jako pierwsza wprowadziła marka odzieżowa PLNY LALA. Kolejna to Spadiora, a jej szefowa Marta Lech-Maciejewska wyjaśniła na Instagramie, że zmiany te mają być pewnym krokiem w przyszłość. Żaden bowiem z jej szefów nigdy nie wykazał się podobną wyrozumiałością wobec miesiączkujących. Mało tego – właścicielka wprowadziła czterodniowy tydzień pracy, bo według niej wpływa to pozytywnie zarówno na wydajność pracowników, jak i na zadowolenie z pracy. Na wprowadzenie urlopu menstruacyjnego zdecydowały się także kolejne firmy – agencja kreatywna More Bananas, a także krakowski salon SPA – Verde – czytamy na stronie Kulczyk Foundation.