Świat nagradza nas za mierzalne wyniki. Sprawiają one, że czujemy się użyteczni_e, potrzebni_e, wartościowi_e, pewni_e siebie Kiedy praca staje się kluczowym elementem nie tylko naszego planu dnia, ale też i naszej tożsamości i poczucia sensu, świadomy brak działania okazuje się trudny. Ciągła zajętość może też wtedy stać się formą ucieczki, pozwala zagłuszyć ból, samotność czy pustkę.
Zmęczenie wypoczynkiem
Przestaliśmy kultywować odwieczną sztukę leniuchowania. Nie uczymy jej naszych dzieci. W przeładowanej bodźcami codzienności nieustająco poszukujemy stymulacji. Zgodnie ze słowami znanej piosenki dla dzieci sprzed lat, panuje moda, by „Biegać, skakać, latać, pływać. W tańcu, w ruchu wypoczywać”. Znika przyzwolenie na nudę i niedziałanie. Brakuje czasu na marzenia, na leżenie do góry brzuchem, na snucie fantazji, na gapienie się w niebo. Nuda utożsamiana jest ze stanem, który należy jak najszybciej rozproszyć, by zająć się czymś pożytecznym, rozwojowym. Bo kto nic nie robi, marnotrawi czas. Dlatego bywa, że nawet wakacje nie przynoszą upragnionego wytchnienia. Czas wolny staje się pretekstem do nadrabiania zaległości – książkowych, towarzyskich, kulturalnych, podróżniczych. W myśl nakazu „Nie spać, zwiedzać!”, zamiast się regenerować, narzucamy sobie przymus działania. Wyznaczamy kolejne zadania do wykonania, miejsca do odwiedzenia, doświadczenia do skolekcjonowania.
Nawyk zajętości
Tempo naszych czasów nie sprzyja praktykowaniu uważności, obecności, świadomego bycia. Coraz częściej oddajemy się raczej praktyce ich odwrotności. Działamy mechanicznie, na autopilocie, przegapiając tak wiele szczegółów i soczystości życia, czasami kosztem naszych własnych potrzeb, w tym właśnie potrzeby odpoczynku. Przestajemy dostrzegać, że chwila obecna jest jedyną, w jakiej żyjemy. Tu. Teraz.
Zajętość nie jest jednak przymusem. To silny nawyk, który wyrabiamy w sobie od najmłodszych lat kosztem nawyku odpoczynku. I tak jak każdy inny schemat działania powtarzany przez lata, z czasem staje się bezrefleksyjny. Nasz mózg lubi polegać na automatyzmach więc ulegamy mu machinalnie, niemal bez świadomego udziału naszej woli. A jednak zarówno zapracowanie, jak i odpoczynek, są wyborem, który możemy z rozmysłem podejmować. I tak jak wielu innych szkodliwych nawyków, możemy stopniowo się go oduczać, zastępując go nowym.
Kuracja odpoczynkowa
Od czego zacząć i jak kreować w sobie nawyk ładowania akumulatorów?
1. Stwórz własną definicję odpoczynku
Nie istnieje jedna uniwersalna recepta na relaks. Dla jednych może być to błogie lenistwo, dla innych malowanie, rękodzieło, uprawa ogródka czy wędkowanie, a dla jeszcze innych godziny spędzone na wodzie czy na górskiej wędrówce. Tak, jak nie ma jednego rozwiązania optymalnego dla wszystkich, tak i nasza własna definicja może zmieniać się w czasie w zależności od sytuacji zawodowej, rodzinnej czy zdrowotnej, w jakiej aktualnie się znajdujemy.
Warto zatem zatrzymać się przez chwilę i zadać sobie pytania: Co przynosi mi spokój? Odprężenie? Radość? Przypływ energii? Chęć życia? Czego mi teraz najbardziej trzeba? Taka chwilowa stop-klatka pomoże określić obecne potrzeby i podjąć najlepszą na tu i teraz decyzję, która zapewni odpoczynek na różnych poziomach: fizycznym, umysłowym, sensorycznym, emocjonalnym, a także duchowym. Jeśli potrzebujesz regeneracji fizycznej, to prawdopodobnie dolce far niente i relaks dla ciała będą skuteczną strategią. Ale jeśli czujesz przeciążenie na poziomie sensorycznym, możliwe, że bardziej kojący okaże się samotny spacer w naturze, by ograniczyć liczbę bodźców i dać wytchnienie zmysłom. Jeśli zaś szukasz odnowy w wymiarze bardziej duchowym, to niewykluczone, że uniesień bądź inspiracji dostarczy ci zagłębienie się w literaturze pięknej czy poezji, medytacji, modlitwie czy nawet pielgrzymka. Możesz próbować różnych strategii i wybrać tę, która najlepiej ci posłuży.
2. Oceń swoje obecne zasoby
Sprawdź ze sobą, ile masz energii, z jakiego punktu wyjścia startujesz. Jak oceniasz stopień naładowania swoich baterii na skali od 1 do 10? Ile czasu na regenerację poświęcasz w skali dnia, tygodnia, miesiąca, roku? Na ile możesz sobie pozwolić? Pamiętaj, o pustym baku daleko nie zajedziesz. A poza tym jazda na rezerwie jest szkodliwa dla silnika.
3. Opracuj plan działania
Zobacz, co możesz zmienić w swoim życiu już teraz – wprowadzić albo z niego usunąć, robić inaczej. Działaj realistycznie – zamiast snuć wielkie plany, zacznij od małych kroków i mikronawyków. Czy możesz poświęcić 5 minut dziennie na świadomy wybór relaksu, niedziałania, przytomnej obecności, zauważenia i docenienia tego co cię otacza? A może pozwolisz sobie na 10 albo 15 minut dziennie? Prosta zasada mówi: Im więcej masz zadań, tym dłużej staraj się nic nie robić.
Co cię hamuje, a co może cię wspierać? Może pomocna będzie technologia: ustawienie przypomnienia o chwili dla siebie w telefonie, aplikacja do medytacji czy relaksująca muzyka? Albo stworzenie nowej rutyny poprzez świadomie połączenie odpoczynku z innym nawykiem, który masz już mocno ugruntowany? Możesz na przykład wprowadzić czas dla siebie rano po umyciu zębów. Albo w porze lunchu dodając kilka dodatkowych minut na relaks na zakończenie przerwy obiadowej. A może wypróbujesz krótkiej relaksacji przed snem po wieczornym prysznicu. Połączenie twojego nowego zwyczaju z istniejącym już nawykiem pomoże ci o nim pamiętać i wplatać go w swój codzienny plan dnia.
4. Pause. Relax. Repeat
Powtarzaj, powtarzaj i jeszcze raz powtarzaj. Wracaj do planu, tyle razy, ile potrzebujesz, nawet jeśli nie zawsze uda ci się go wykonać. Bądź wyrozumiały_a dla siebie. Pamiętaj, że 365 najmniejszych nawet kroków to więcej niż najbardziej spektakularny plan, który na zawsze jedynie w sferze planów pozostanie.