Sama motywacja to za mało!

24.02.22
clock 8 min.
Patrycja Polaczuk-Rutkowska Patrycja Polaczuk-Rutkowska

Internet zapełniony jest mówcami motywacyjnymi, kursami i szkoleniami z zakresu life coachingu, książkami opowiadającymi o milionerach, którzy jeszcze do niedawna byli ubogimi, szarymi ludźmi, ale nastąpiła ogromna zmiana, dzięki której odnieśli spektakularny sukces. Chcemy poznać tajemnicę ich powodzenia, pragniemy zmienić swoje życie i lubimy karmić się treściami, które zagrzewają nas do działania. Czy samo otaczanie się motywującymi hasłami może cokolwiek zmienić?

Słowo motywacja zakorzenione jest w łacinie – motivus oznacza ruchomy, a motus – ruch. Jest to stan gotowości do podjęcia określonego działania i urzeczywistnienia jakiegoś celu. Motywacja uważana jest za siłę napędową naszych poczynań. Jeśli chcemy zrzucić kilka zbędnych kilogramów, szukamy dodatkowej motywacji do tego, żeby rozpocząć ćwiczenia. Gdy marzymy o awansie w pracy, chcemy się zmotywować do podniesienia swoich kwalifikacji.

Wiele osób uważa motywację za kluczowy warunek powodzenia. Kiedy im jej brakuje, szukają sposobów na to, aby móc szybko rozniecić w sobie ten żar, który zapali ich do działania. To prawdopodobnie tłumaczy ogromną popularność mówców motywacyjnych, coachów oraz oferowanych przez nich szkoleń obiecujących zmianę życia na lepsze i bardziej satysfakcjonujące.

Rodzaje motywacji

Motywacja może płynąć z zewnątrz, w postaci np. nagród za zrealizowanie zadania lub ze źródła w postaci książek, filmów czy cytatów, które zachęcają nas np. do rozpoczęcia jakiegoś przedsięwzięcia. Jest też motywacja wewnętrzna mająca swoje źródło w potrzebie samorealizacji i występuje niezależnie od czynników zewnętrznych. Jeśli pragnienie rozwoju, dokonania progresu czy pokonania ograniczeń wynika z naszego wnętrza, to wówczas jest znacznie silniejsze i stanowi dla nas dużą wartość.

To właśnie motywacja wewnętrzna, a nie zewnętrzna napędza ludzi do skutecznego działania.

Motywowanie pracowników

Daniel H. Pink w swojej bestsellerowej książce zatytułowanej „Drive” opisał zjawisko motywacji zewnętrznej (tzw. 2.0) oraz wewnętrznej (tzw. 3.0), odnosząc się m.in. do stosowanego w organizacjach systemu nagród i kar. Nagrody (czyli motywacja zewnętrzna, np. wysoka pensja) miały – i w przypadku wielu pracodawców nadal mają – motywować pracowników do efektywniejszej pracy. Jak jednak pokazują badania naukowe, ten system w dłuższej perspektywie czasu po prostu się nie sprawdza. Ludzie potrzebują czegoś więcej niż tylko zachęty finansowej.

Pink przywołał w swojej książce dość kontrowersyjny przykład pokazujący nieskuteczność takiego rozwiązania. Kiedy obiecuje się komuś nagrodę finansową i kiedy podaje się komuś kokainę albo nikotynę, reakcje w ludzkim mózgu są zadziwiająco podobne… Za każdym razem chce się więcej, bo poprzednia „nagroda” została przyjęta za status quo.

Dlatego też pracownik, który nie jest wewnętrznie zmotywowany do pracy lub realizacji konkretnych projektów, nawet jeśli otrzyma premię lub podwyżkę, relatywnie szybko straci zapał do pracy i będzie oczekiwał kolejnych zachęt.

Ludzie stosują nagrody, spodziewając się, iż przyniesie im to korzyść w postaci zwiększenia motywacji drugiego człowieka i jego lepszego postępowania, ale robiąc to, często mimowolnie obciążają siebie ukrytymi kosztami, związanymi z podkopywaniem wewnętrznej motywacji tego człowieka do działania.

Jak pisze autor „Drive”, jest to jedno z najbardziej solidnych odkryć w naukach społecznych – i również jedno z najczęściej ignorowanych (niestety).

Nagrody sprawdzają się przy realizacji powtarzających się oraz niezbyt istotnych zadań. Jednak gdy przychodzi do podjęcia się czegoś znacznie ważniejszego, wówczas zadziałać może efektywnie jedynie motywacja wewnętrzna. Kiedy zadania są rutynowe i nie mamy wpływu na to, by były one bardziej ambitne, mniej powtarzalne lub bardziej powiązane z wyższym celem, wówczas możemy stosować nagrody typu „jeśli…, to…”, np. „jeśli wykonasz to zadanie do piątku, otrzymasz bon kwotowy do wykorzystania w dowolnym sklepie”, ale powinniśmy przy okazji:

  • przedstawić racjonalne uzasadnienie, dlaczego to zadanie jest takie ważne, że powinno być zrobione jeszcze w tym tygodniu,
  • przyznać szczerze i po ludzku, że zadanie JEST po prostu NUDNE,
  • pozwolić, aby zespół/pracownik wykonał to zadanie po swojemu (jednak prawidłowo).

Podobnie w przypadku projektu, który realizujemy w życiu prywatnym. Jeżeli widzimy jego głębszy sens, jest on dla nas ważny i odczuwamy związaną z tym sprawczość, chętniej podejmiemy się jego wykonania.

Z kolei gdy decydujemy się posegregować stare dokumenty, wiedząc, po co to robimy i dlaczego jest to takie ważne, również szybciej sobie poradzimy z tym raczej nudnym zajęciem. A po zakończonym obowiązku, możemy sobie przyznać jakąś nagrodę. W takim przypadku ma ona sens.

Dlaczego czytanie poradników i motywujących cytatów działa, ale na krótko?

Można powiedzieć, że wszelkie książki z obszaru rozwoju osobistego, filmy pokazujące spektakularne dokonania bohaterów czy cytaty zawieszane na ścianach w formie plakatów działają, ale są jak podpałka do kominka. Mogą wzniecić pierwszy ogień, ale utrzymanie go wymaga dodatkowego opału, a niekiedy czujnego oka tego, komu na tym ogniu zależy.

Przechodząc jednak od metafor do konkretnych przykładów wygląda to tak, że jeśli po przeczytaniu książki o tym, jak skutecznie działać (np. „7 nawyków skutecznego działania”, S.R. Coveya), będziemy zmotywowani, aby zmienić nasze codzienne funkcjonowanie, to od samego przeczytania nic się w naszym życiu nie zmieni.

Potrzebujemy jeszcze:

  • zacząć działać, czyli sprawdzać w praktyce zalecenia autora wspomnianego bestsellera;
  • widzieć w tym głębszy sens – znać odpowiedź na pytania: „Dlaczego chcemy działać skuteczniej?” „Po co nam to?”;
  • świadomości, że początkowa motywacja (zewnętrzna) działa krótko, a kiedy się skończy, powinna zadziałać motywacja wewnętrzna, która będzie nas pchała do zmiany na lepsze nawet wtedy, gdy nie będzie nam się chciało niczego zmieniać i przyjdą chwile zwątpienia.

Gdy motywacja ulatuje jak powietrze z pękniętego balonika…

Na tablicy korkowej roi się od motywacyjnych haseł, Twój czytnik przepełniony jest pozycjami autorów klasyki gatunku, takich jak Dale Carnegie, Stephen R. Covey, Brian Tracy czy Regina Brett. Chcesz osiągnąć sukces zawodowy i prowadzić szczęśliwe życie osobiste. Staje się to dla Ciebie priorytetem, więc ćwiczyć, starasz się zdrowo odżywiać i uczysz się intensywnie języka angielskiego. Jednak coś zaczyna się psuć, a Twoja motywacja spada.

Czytanie motywujących pozycji jest na pewno pomocne. Dodaje siły i otuchy, wzmacnia, zapewnia inne spojrzenie na wiele spraw i pokazuje historie tych, którym udało się dokonać olbrzymich zmian w życiu. Jednak kiedy naprawdę pragniemy czegoś dokonać, potrzebujemy nie tylko przeczytać i zadziałać, ale również umieć reagować na to, co dzieje się w naszym wnętrzu podczas procesu zmiany.

Kiedy jesteśmy mocno zmotywowani, nie widzimy trudności albo też nie wydają się nam one nie do pokonania. Ale motywacja ma to do siebie, że jeśli nie pochodzi z naszego wnętrza, a jest jedynie napędzana przez filmy i cytaty, to niestety szybko się spala.

Według wspomnianego już Daniela H. Pinka istnieją 3 warunki wewnętrznej motywacji:

  • autonomia, czyli pragnienie samodzielnego kierowania swoim życiem;
  • mistrzostwo, czyli chęć bycia coraz lepszych w tym, co jest dla nas naprawdę ważne;
  • większy cel lub przeznaczenie – tęsknota za robieniem tego, co ma większy sens i służy większej sprawie.

Oprócz motywacji wewnętrznej, warto się także posiłkować dodatkowymi „wzmacniaczami”, takimi jak:

  • jasno sprecyzowany, nazwany, mierzalny cel, który chcemy osiągnąć;
  • wybierajmy jeden cel w danym czasie – nie próbujmy dokonać rewolucji w kilku obszarach w tym samym czasie;
  • zastanówmy się, czy zmiana, do której dążymy jest naprawdę nasza (bardziej „chcę” czy bardziej „muszę”;
  • poszukajmy wsparcia w innych, którzy będą z nami, kiedy przyjdą chwile zwątpienia;
  • dzielmy duży cel na mniejsze zadania, których pomyślna realizacja może nas dodatkowo motywować (cieszy i podbudowuje np. wykreślanie zadań z listy „to do”);
  • publiczna deklaracja – powiedzenie tego, co chcemy osiągnąć innym, jest niekiedy dodatkowym stymulatorem.

Motywacja nie zastąpi działania

Uważam książki motywacyjne za dobry sposób na początek i przygotowanie do procesu zmian, na sprawdzenie tego, jak można żyć inaczej (co nie zawsze znaczy, że lepiej). Ich lektura działa niejednokrotnie kojąco na nasze samopoczucie oraz jest pomocna w trudnych chwilach. Jednak samo ich czytanie czy wzięcie udziału w drogim szkoleniu niczego jeszcze nie zmieni, jeśli nie zdecydujemy się działać. Sam okrzyk „Jestem zwycięzcą!”, nie sprawi, że naprawdę w czymkolwiek zwyciężymy.

Czytajmy więc, motywujmy się, ale z głową. Szukajmy naszego „dlaczego?” wewnątrz nas samych i na tej podstawie budujmy mocny fundament do zmian, które chcemy wprowadzić w życiu zawodowym czy też prywatnym.

Źródła: