„Mamy nowego klienta!”, wykrzyknął z radością szef działu sprzedaży, a osoby zebrane w sali zaczęły bić brawo. Chciałam do nich dołączyć i wyrazić swój entuzjazm, ale… nie miałam siły. Co więcej, zamiast radości czułam rosnące zdenerwowanie. „Nowy klient, czyli jeszcze więcej pracy. Trzeba szybko ułożyć harmonogram. I tak na pewno się spóźnimy… Już czuję, że będzie niezadowolony. Co za stres!” – myślałam gorączkowo. Z perspektywy czasu wiem, że ten stan nie był tylko wyrazem neurotycznej osobowości. Byłam na skraju wypalenia zawodowego – tylko jeszcze o tym nie wiedziałam.
Czym jest wypalenie zawodowe?
Z pewnością nie raz zdarzyło Ci się usłyszeć, że ktoś – znajoma osoba, współpracownik – „wypalił się”. Brzmi dramatycznie, prawda? Choć ludzie to nie zapałki, a wypalenie nie oznacza automatycznie śmierci, to warto zwracać uwagę na wczesne sygnały ostrzegawcze, np. brak chęci do pracy, ciągłe zmęczenie, niechęć do podejmowania nowych zadań.
Najnowsze badania pokazują, że poczucie wypalenia powiązane jest z nadmierną stymulacją autonomicznego układu nerwowego i znajduje odzwierciedlenie w poziomie kortyzolu we krwi. Kortyzol, nazywany często „hormonem stresu”, wydziela się w dużych ilościach gdy znajdujemy się w trudnych sytuacjach. Powoduje podwyższenie poziomu glukozy i wzmacnia działanie adrenaliny we krwi. Na krótką metę jest nam potrzebny, jednak ciągła gotowość na odparcie zagrożenia nie może trwać wiecznie.
Wypalenie ma również wpływ na odporność organizmu. Poważniejsze konsekwencje zdrowotne obejmują zmiany w mózgu, uszkodzenia układu nerwowego, stany zapalne, choroby metaboliczne czy schorzenia kardiologiczne. Wśród osób cierpiących z powodu wypalenia odnotowuje się wyższe tempo spoczynkowej pracy serca niż u osób zdrowych. Co więcej, u osób dotkniętych wypaleniem poziom kortyzolu jest podwyższony zaraz po przebudzeniu, co może przekładać się na ciągłe poczucie napięcia.
Skąd się bierze wypalenie zawodowe?
Biorąc pod uwagę wspomniane wcześniej badania, każda sytuacja zawodowa, która ma charakter chroniczny i stanowi obciążenie dla układu nerwowego może leżeć u źródła wypalenia. Nieodpowiednio zorganizowana praca zdalna, życie w trybie „always on”, rozpad więzi ze współpracownikami, przeciążenie obowiązkami domowymi – lista potencjalnych przyczyn jest naprawdę długa. Do tego dochodzą znane już wcześniej wyzwania: stagnacja rozwojowa, niskie wynagrodzenia, brak doceniania przez przełożonych. Aż 76% uczestników badania „2020 Workplace Burnout Study” doświadczyło wypalenia zawodowego w 2019 r.
Wypalenie najczęściej dotyka kobiet pomiędzy 35. a 44. rokiem życia, przede wszystkim – menedżerek. Choć daje indywidualne objawy, to należy je traktować jako problem całej organizacji. Co najczęściej leży u źródeł wypalenia zawodowego? Na to pytanie odpowiada badanie Instytutu Gallupa.
Po pierwsze: niesprawiedliwe traktowanie. Pracownicy, którzy zgadzają się ze stwierdzeniem, że w pracy są często traktowani niesprawiedliwie, są ponad dwa razy bardziej narażeni na wypalenie zawodowe. Poprzez brak sprawiedliwości można rozumieć wiele czynników: od uprzedzeń, nepotyzmu czy nierówności w zespole, po niesprawiedliwe zasady wynagradzania lub premiowania pracowników.
Po drugie: nadmiar obowiązków. Utrudnia ocenę swoich osiągnięć, obniża efektywność i prowadzi do częstszego występowania błędów. Przemęczenie należy do najczęściej wskazywanych objawów wypalenia. Dotyczy nie tylko kondycji fizycznej, ale też samopoczucia psychicznego.
Po trzecie: brak jasno określonej roli. Zatarcie granic pomiędzy obowiązkiem a zadaniem dodatkowym oraz niejasne cele indywidualne odbierają stabilność i swobodę decyzyjną.
Po czwarte: brak wsparcia i komunikacji ze strony przełożonego. Pracownicy, którzy czują się mocno wspierani przez swojego menedżera lub menedżerkę notują o 70% niższe prawdopodobieństwo wypalenia zawodowego.
Po piąte: nieuzasadniona presja czasu. Pracownicy, którzy na pytanie „Czy dysponujesz wystarczającym czasem, żeby wykonać swoje zadania?” odpowiedzieli „zawsze” lub „często”, o 70% rzadziej doświadczają wypalenia zawodowego. Nie bez znaczenia jest tu branża – presja czasu pozbawiona merytorycznego uzasadnienia jest o wiele bardziej niezrozumiała i trudna do przyjęcia, a co za tym idzie – demotywująca dla pracownika.
Moi pracownicy cierpią z powodu wypalenia. I co teraz?
Najważniejszym obowiązkiem menedżera lub HR-owca jest rozpoczęcie rozmowy na temat wypalenia zawodowego i jego konsekwencji. Przed otwartością może nas powstrzymywać obawa, że otworzymy puszkę Pandory i zdemotywujemy wszystkich członków organizacji. Warto pamiętać jednak, że wypalenie zawodowe dotyczy każdej firmy na świecie i może dotknąć każdego. Nie da się go zamieść pod dywan, a ignorowanie problemu doprowadza do ogromnych strat finansowych wywołanych obniżeniem efektywności biznesowej i podwyższeniem rotacji pracowniczej. Dlatego ważne, żebyśmy podjęli trzy podstawowe kroki do walki z wypaleniem zawodowym – nie czekając na więcej badań i nie próbując patrzeć na sytuację przez zbyt różowe okulary.
W pierwszej kolejności, stwórzmy bezpieczną przestrzeń do dyskusji. Nie tylko przez webinary i szkolenia, ale przede wszystkim poprzez pracę z liderami organizacji i szczere rozmowy na temat wyzwań związanych z pracą. Wypalenie to często temat tabu. Dopóki nie nauczymy się rozmawiać o jego objawach i konsekwencjach, nie będziemy w stanie szybko reagować.
Następnie – zaangażujmy menedżerów do wspólnej walki. „Ryba psuje się od głowy”, a zdemotywowany menedżer ma wpływ na swój zespół. Za to empatyczny i efektywny przełożony potrafi zadbać o swoich podwładnych. Wypalenie dotyka przede wszystkim osób na stanowiskach z dużym poziomem odpowiedzialności, dlatego nie zapominajmy o liderach. Dopiero kiedy sami zauważą efekty programów i inicjatyw przeciwdziałających wypaleniu, będą skłonni żeby przeprowadzić je w swoich zespołach.
Na koniec – twórzmy inicjatywy przeciwdziałające wypaleniu, nie tylko programy wellness. Jeżeli problemem jest natłok obowiązków, to firma nie potrzebuje tylko „Dnia zdrowia” czy stołu do gry w piłkarzyki, a konkretnych zmian na poziomie zarządczym, proceduralnym i operacyjnym. Mierzmy działania w skali pozytywnego wpływu na organizację, nie przez pryzmat szybkich, ale ulotnych efektów.
Dla mnie walka z wypaleniem zawodowym oznaczała ogromną reorganizację życia, zmianę priorytetów i – przede wszystkim – odpoczynek. Rolą dobrego pracodawcy jest umożliwienie tych zmian, co oznacza, że nasz model biznesowy musi uwzględniać przestrzeń na urlopy, momenty planowania strategicznego i refleksji nad indywidualnymi celami rozwojowymi. Pamiętajmy, że jedynie niewielki procent firm zajmuje się ratowaniem życia czy zdrowia. Jeżeli praca w naszej organizacji przypomina ciągły ostry dyżur, mimo że wcale nie musi, to najwyższy czas rozpocząć dyskusję o wypaleniu zawodowym – zanim będzie za późno.