„Patriarchat to system społeczno-polityczny, oparty na niekwestionowanym przekonaniu, że mężczyźni są z natury dominujący, lepsi od wszystkiego, co „słabe”, przede wszystkim od kobiet, i z tego tytułu posiadają prawo do sprawowania kontroli, utrzymywania tej dominacji przez różne formy terroru psychicznego i przemocy.” – pisze bell hooks w książce „Gotowi na zmianę. O mężczyznach, męskości, miłości”.
Przyjęło się uznawać, że patriarchat szkodzi głównie kobietom, np. w przestrzeni zawodowej utrudnia dostęp do wyższych stanowisk, równego wynagrodzenia, sprawiedliwego traktowania. Mężczyźni także cierpią z powodu tego systemu i to od najmłodszych lat. Otóż sposób wychowania najcześciej zmusza- już małych chłopców – do zaprzeczania własnym uczuciom, tłumienia większości emocji, a nawet zdolności do ich przeżywania. Kultura patriarchalna powoduje zagubienie i dezintegrację, uczy przemocy i dominacji wobec wszystkiego co „słabsze”, pozbawia szans na prawdziwą bliskość oraz ukierunkowuje na zdobywanie, wykazywanie się, rywalizację.
Z perspektywy psychologicznej tym, co najbardziej wpływa na kondycję psychiczną dorosłych mężczyzn jest wychowanie nastawione na tłumienie i zaprzeczania własnym uczuciom, a nawet zdolności do ich przeżywania, oraz trening społeczny ukierunkowany na zdobywanie, wykazywanie się, rywalizację, także przemoc. To powoduje zagubienie, dezintegrację i pozbawia szans na prawdziwą bliskość.
Powyższe czynniki łączą się także z najważniejszymi kryteriami męskiej wartości. Jeżeli dodamy do tego mniejszą (niż u kobiet) umiejętność budowania zaangażowanych i opartych na więzi relacji, mniejszą skłonność do pokazywania słabości oraz trudność w szukania wsparcia i proszeniu o pomoc oraz kult kariery i pracy ponad możliwości to możemy mówić o koktajlu trubowyplaczy.
Praca - kultura za*ierdolu
Mężczyzna od wieków zobowiązany jest, społecznie i kulturowo, do zarabiania pięniędzy, utrzymania rodziny oraz zrobienia satysfakcjonującej kariery. Praca ukierunkowana na sukces i zarabianie stanowi często najważniejszą i dominująca oś w życiu mężczyzny. Mężczyźni pracują zazwyczaj za dużo, w miarę jak rośnie rodzina czują się coraz bardziej odpowiedzialni, co oznacza, że pracują więcej i więcej.
E. Erikson, psycholog zajmujący się m.in. kryzysami rozwojowym określił kryteria, według których mężczyzna w tzw.wieku średnim dokonuje pierwszych bilansów:
najważniejszym kryterium stanowiącym nie tylko o męskiej samocenie, ale także poczuciu własnej wartości jest praca, kariera i szczeble na drabinie (dla porównania u kobiet tym kryterium jest rodzina i sukcesy dzieci).
Im większy rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniem (także społecznym), a stanem faktycznym kariery tym większe ryzyko doświadczenia stagnacji, rozczarowania sobą i życiem. Niezrealizowany mężczyzna, częściej niż kobieta, pójdzie w stronę używek, ekstremalnych sportów, kompulsywnego seksu i innych sposobów rozładowujących trudne do wytrzymania napięcie. Inny badacz męskich kryzysów Joseph Campell, na podstawie swoich obserwacji stwierdza, że „przyczyną rozgoryczenia u mężczyzn często staje się fakt, że na samym szczycie drabiny orientują się, że stoi ona oparta o niewłaściwą ścianę.”
Niezaspokojona potrzeba samorozwoju, brak produktywności, poczucie znudzenia mogą być przedpolem kryzysów emocjonalnych (np. Wypalania) i egzystencjalnych.
Co więcej, okresy kryzysów związanych z pracą – utrata pracy, stagnacja w karierze, wypalenie zawodowe – nie są momentem zdrowienia i próbą podjęcia samorealizacji – tylko zazwyczaj przyczyniają się do cierpienia i izolacji. Jacek Masłowski w książce „Czasem czuły, czasem barbarzyńca”, w rozdziale o wymownym tytule „Zapierdalam, bo kocham” pisze, że „Poczucie winy i bezradność to jest mieszanka zabójcza dla facetów.”
Depersonalizacja i osłabione więzi - czyli jak wypala się mężczyzna
W obrazie wypalania zawodowego u mężczyzn, zdecydowanie częściej niż u kobiet, występuje zjawisko depersonalizacji. Zwiększanie dystansu i obojętności w stosunku do współpracowników, klientów, pacjentów i w ogóle – ludzi wokół ma chronić przemęczonego mężczyznę przed wydatkowaniem energii związanym z wchodzeniem w zaangażowane relacje. To mechanizm pozornie i doraźnie chroniący – długofalowo ma swoje koszty, np. obniża poczucie sensu wykonywanej pracy, pogłębia napięcie i stres. Narastający cynizm, czasem wrogość powoduje, że nie tylko coraz trudniej budować więzi, ale także coraz trudniej poszukać wsparcia lub poprosić o pomoc. Badania pokazują, że mężczyźni, niezależnie od kryzysów, tworzą bardziej powierzchowne relacje, na słabszym (niż kobiety) poziomie okazują sobie wzajemnie przyjaźń i rzadziej sięgają po wsparcie rzeczowe, informacyjne i psychologiczne.
Wewnętrzną integralność
Brak społecznego przyzwolenia na okazywanie słabości, uczuć, emocji skłania mężczyzn do zakładania różnych masek – machomana, strongmana, supermana, ironmana… Trzymanie gardy i noszenie maski skrywającej prawdziwe emocje albo nawet prawdziwe „ja” – z pragnieniami, potrzebami i tęsknotami jest niezwykle kosztowne (chodzi o koszt osobisty), utrudnia spójną samorealizację i w długim okresie prowadzi do bezsilności.
Wspomniany już E. Erikson wymieniając etapy rozwoju mówi o ostatniej fazie, którą opisuje jako etap „Integralność versus rozpacz”. Podsumowując swoje życie, osiągnięcia życiowe można odczuwać satysfakcję (zadowolenie i osobiste spełnienie), albo można mieć poczucie klęski, z którym wiąże się żal, pustka i rozpacz. Dążenie do integralności wewnętrznej w tym wymiarze jest jakimś kluczowym czynnikiem spełnienia.
Podsumowując, profilaktyka wypalenia w przypadku mężczyzn jest podobna jak w przypadku kobiet, w dużej mierze opiera się na wzmacnianiu odporności psychicznej, zwiększaniu świadomości ina temat mocnych stron i ograniczeń oraz rozważnym gospodarowaniu zasobami psycho-fizycznymi. Dodatkowo, zwróciłabym uwagę na poruszane wcześniej aspekty kultury patriarchalnej oraz nacisk związany na budowanie zdrowej tożsamości, nie tylko w obrębie życia zawodowego. Jest to nasza wspólna troska i wspólne zadanie. Bell hooks, czarnoskóra feministka, której los mężczyzn leżał na sercu pisze tak: „W świecie, w którym chłopcom i mężczyznom tak łatwo się zagubić, musimy zapewnić im przewodnictwo, wyposażyć ich w nowe ścieżki. Kultura zdrowienia, która zachęca mężczyzn do zmiany dopiero powstaje. Zdrowienie nie odbywa się w izolacji. Mężczyźni, którzy kochają i pragną kochać dobrze o tym wiedzą.”