Co się dzieje, jeżeli niedziela staje się najgorszym dniem w tygodniu?

Osoba będąca w dużym przepracowaniu nierzadko sama stawia sobie autodiagnozę „jestem wypalony/ wypalona.”. Zazwyczaj intuicyjnie wiąże się powody pogarszającego się  funkcjonowania z miejscem pracy. Z uwagi na to, że przyczyn wyczerpania psychofizycznego może być więcej (od ukrytych lub niezdiagnozowanych chorób somatycznych po tzw. styl życia), a samo wypalenie także można pomylić z innymi stanami braku energii (np. ze stresem sytuacyjnym lub tzw. zardzewieniem) warto sprawdzić tzw. metody diagnostyczne. Te najbardziej oczywiste to profesjonalne narzędzia psychometryczne, czyli testy psychologiczne do pomiaru wypalania, które badają głębokość i najważniejsze komponenty kryzysu. Profesjonalna diagnoza w przypadku wypalania ma tę korzyść, że pozwala określić krytyczne dla osoby obszary związane z bieżącym funkcjonowaniem w pracy – wyczerpanie, relacje interpersonalne, sprawczość, poziom rozczarowania – co ułatwia wgląd i stworzenie skutecznego planu odnowy. 

W Internecie można znaleźć także różnego rodzaju psychotesty, pt. „Sprawdź, czy jesteś wypalony_a”. Nie mają one mocy diagnostycznej, ale ich zaletą jest to, że odpowiadając na pytania testu, można uświadomić się te obszary, zachowania czy dolegliwości, które są najbardziej dyskomfortowe. W takich testach zazwyczaj pojawiają się pytania o nastawienie do swojej pracy, subiektywne postrzeganie obciążenia w pracy, dolegliwości psychofizyczne związane z miejscem pracy. Często odpowiedzi udzielane na pytania takiego testu mogą być istotnym elementem autorefleksji. 

Kolejnym ważnym markerem (często niestety ignorowanym) jest samo ciało. Przemęczony organizm często wysyła sygnały, głównie w postaci napięcia i sztywności (karku, ramion, pleców, szczęki) i bólu (głowy, pleców, kończyn).  To są zazwyczaj dolegliwości, którymi ciało daje znać, znać, że jego system jest przeciążony i wymaga pomocy. 

Warto posłuchać też życzliwych komunikatów od otoczenia. Sygnały „pracujesz za dużo”, „martwię się o ciebie” to często są informacje od ludzi (np. współpracowników, przyjaciół), którzy dostrzegają zmianę w funkcjonowaniu przepracowanej osoby. Warto uznać dobrą intencję takich uwag i nie ignorować takich głosów. 

Można jeszcze zrobić szybki test na „najgorszy dzień w tygodniu”. Złą sławą zwyczaj cieszy się poniedziałek, który po weekendzie wymaga często pełnej mobilizacji (stąd coraz bardziej popularny wśród młodszych pokoleń trend Bare Minimum Monadys, czyli „w poniedziałki robię minimum”).  Dla osób doświadczających kryzysu w miejscu pracy najgorszym dniem jest jednak niedziela wieczór. To o tej porze, pod koniec weekendu zaczynają odczuwać nasilający się niepokój związany z rozpoczęciem kolejnego tygodnia pracy. Z czasem sam sygnał  niedzielnej wieczornej audycji w ulubionym radiu powoduje silny niepokój. Napięcie, lęk, ból głowy, wymioty to tylko niektóre objawy zwiastujące poniedziałkowe wyzwanie, które przekracza możliwości osoby.

Możliwości diagnozy wypalania zawodowego jest- jak widać wiele – i tych profesjonalnych i tych, nazwijmy je – bardziej intuicyjnych. Najważniejszym krokiem jest uznanie, że w funkcjonowaniu (zarówno tym fizycznym jak i psychicznym) następuje znacząca i niepokojąca zmiana, nad którą warto się zatrzymać. Tylko tak można powstrzymać proces pogłębiającego się kryzysu, jakim jest wypalenie zawodowe.