Umowa B2B – zalety i wady

Popularne B2B (z ang. Business to Business) to – najprościej rzecz ujmując – umowa o współpracy zawierana pomiędzy dwiema firmami, z których jedna zobowiązuje się świadczyć określone w treści kontraktu usługi na rzecz drugiej i pobierać za to stosowne wynagrodzenie. Współcześnie pracownicy coraz częściej decydują się na przejście na działalność, czyli rezygnują z umowy o pracę na rzecz założenia własnej działalności gospodarczej, najczęściej jednoosobowej.

Szczególną popularność samozatrudnienie zyskało w obszarach związanych z IT, branży kreatywnej czy agencyjnej, a także w medycynie. Dlaczego? Wszystkie te sektory rynku rozwijają się bardzo dynamicznie, najlepsi mogą zarobić sporo, ale potrzebują ciągłego rozwoju – chcą atrakcyjnych projektów i zawodowych wyzwań, mogą pracować w kilku miejscach jednocześnie i nie chcą związywać się okresami wypowiedzenia czy sztywnym czasem pracy.

Stają się zatem swoimi własnymi szefami, zarabiają więcej, pracują, kiedy chcą, ale z drugiej strony tracą stabilne i pewne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę. To opinie, z jakimi spotkał się chyba każdy z nas. Ile w nich prawdy? Obozy UoP i B2B mają swoich zagorzałych zwolenników i antyfanów. Prawda jednak zawsze leży gdzieś pośrodku, a na pewno tam, gdzie my czujemy się najbardziej komfortowo. Oto pięć subiektywnych plusów i minusów samozatrudnienia.

Plusy B2B

Wyższe zarobki – to niewątpliwy plus. Koszty pracodawcy, stanowiące część budżetu na zatrudnienie pracownika są ogromne. Dla przykładu: jeśli firma chce przeznaczyć na zatrudnienie nas 10 000 zł, to jeśli zostaniemy zatrudnieni na umowę o pracę, na konto wpłynie nam kwota ok. 5800 zł. Jeśli prowadzimy własną działalność gospodarczą, mamy jeszcze niski preferencyjny ZUS, niedrogie biuro księgowe i rozliczamy się podatkiem liniowym – zostanie nam niespełna 7400 zł. Stąd właśnie tak duże różnice w oferowanym wynagrodzeniu B2B vs umowa o pracę w ogłoszeniach i to ten czynnik często przesądza o zmianie formy współpracy.

Większa elastyczność – sami sobie szefem… to my decydujemy, ile i dla kogo pracujemy. Choć często bywa tak, że działamy tylko dla jednego klienta i de facto jesteśmy pracownikiem, który co miesiąc wystawia fakturę, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby sięgać dalej i rozwijać swoją działalność, pozyskując nowych kontrahentów. Co do zasady mamy też większą dowolność w ustalaniu godzin pracy; nie jesteśmy zobligowani 40-godzinnym tygodniem pracy, co w praktyce często oznacza, że samozatrudniony pracuje więcej, nie otrzymując wynagrodzenia za nadgodziny, ale może też wiązać się z dużą elastycznością w zarządzaniu czasem pracy w ciągu dnia.

Wrzucimy to w koszty – to zdanie każdy z nas na pewno już słyszał. Co to oznacza? Prowadząc działalność gospodarczą, możemy rozliczać wydatki z nią związane: komputer, paliwo do auta, koszty internetu – wszystko, co jest nam potrzebne do świadczenia usług, jest odejmowane od przychodów, umniejszając tym samym należny do zapłacenia podatek.

Odliczenie VAT – to kolejny profit finansowy. Od zakupów firmowych przedsiębiorca może odliczyć kwotę VAT, gdyż zobowiązany jest uiścić w urzędzie jedynie różnicę pomiędzy podatkiem należnym a naliczonym.

Minusy B2B

Trudne chorowanie – składki na ubezpieczenie chorobowe nie są dla przedsiębiorcy obowiązkowe. Z tego względu, zwłaszcza na początku prowadzenia działalności, część samozatrudnionych pomija ich opłacanie, żyjąc w przeświadczeniu, że zmniejszy to ich dochody, a są to niepotrzebnie wydane pieniądze. Kłopot pojawia się w przypadku choroby i nie chodzi tu o grypę. W przypadku dłuższej niezdolności do pracy możemy zostać z niczym, zwłaszcza że prawa do zasiłku chorobowego nabywamy dopiero po nieprzerwanych 90 dniach jego opłacania (wyjątkiem jest zasiłek macierzyński przysługujący od razu).

Brak benefitów – w niektórych firmach przywileje pracowników zatrudnionych na umowę o pracę i współpracowników są jasno rozgraniczone: mogą obowiązywać inne stawki dofinansowania do kart sportowych czy opieki medycznej. Warto tu zaznaczyć, że kontrakt B2B nie jest formą zatrudnienia, to forma współpracy, nie jesteśmy więc pracownikiem danej firmy, a jedynie świadczymy usługi na jej rzecz. Te często mylone pojęcia mogą stać się źródłem frustracji, kiedy świeżo upieczony przedsiębiorca poczuje się nagle pracownikiem drugiej kategorii ze względu na brak benefitów dostępnych dla zatrudnionych na UoP.

Warto zaznaczyć, że kontrakt B2B nie jest formą zatrudnienia, to forma współpracy, nie jesteśmy więc pracownikiem danej firmy, a jedynie świadczymy usługi na jej rzecz.

Urlop pod znakiem zapytania – jako przedsiębiorcy nie przysługuje nam urlop wypoczynkowy czy urlop na żądanie. Co do zasady urlopu udzielamy sobie sami, z tym, że jeśli nie pracujemy – nie zarabiamy. Nawiązując jednak do ustaleń w kontraktach (o czym piszę niżej), firmy coraz częściej oferują pulę pełnopłatnych dni do wykorzystania na wypoczynek.

Niebezpieczna współpraca z ex – jeżeli decydujemy się na przejście z UoP na B2B w tej samej firmie, należy dobrze wybrać moment takiego transferu. Jeżeli wykonujemy na rzecz tego podmiotu tę samą pracę ale już jako samozatrudniony – tracimy prawo do preferencyjnych, niższych składek ZUS, a jeśli chcemy jako formę opodatkowania wybrać podatek liniowy – nie możemy tego zrobić, jeśli pracowaliśmy w tym samym zakresie dla tej firmy w danym roku. Będzie to możliwe dopiero od kolejnego roku podatkowego.

Plus czy minus? Szybkie zakończenie współpracy. To jeden z najgoręcej omawianych argumentów w dyskusji UoP kontra B2B. Czy brak ochrony prawami pracownika i możliwość rozwiązania współpracy w zasadzie z dnia na dzień to atut, czy kula u nogi? Wszystko zależy od tego, czego oczekujemy po swojej pracy.

Jeśli chcemy podążać za ciekawymi wyzwaniami, nie chcemy czuć się związani nawet kilkumiesięcznym okresem wypowiedzenia – własna działalność będzie doskonałym rozwiązaniem. Działa to jednak w drugą stronę i nasz zleceniodawca może się nas pozbyć bez dodatkowych kosztów odprawy, ekwiwalentu za urlop itp.

Tu warto jednak nadmienić, że podpisując kontrakt z firmą, dla której będziemy pracować, możemy wynegocjować naprawdę sporo, a część takich umów zaczyna przypominać umowę o pracę, po prostu z wyższym wynagrodzeniem. Możemy zatem mieć płatne kilkanaście dni urlopu czy sick leave – kilka dni w roku na przechorowanie drobnych infekcji, które nie wpłynie na obniżenie wynagrodzenia. Wynagrodzenie może pokrywać koszty prowadzenia działalności, możemy mieć identyczne jak zatrudnienie na UoP benefity – wszystko zależy od treści umowy, kultury pracy i doświadczeń obu stron.

Najważniejsze, abyśmy podejmując pracę, mieli możliwość wyboru formy zatrudnienia i wybrali najodpowiedniejsza dla siebie opcję.