Jak trenować szczęście w pracy?

29.04.24
clock 6 min.
Joanna Dolińska Joanna Dolińska
Jak trenować szczęście w pracy?

Czy szczęścia można się nauczyć? Podobnie, jak jazdy na rowerze czy gry na instrumencie? Moim zdaniem tak. A kluczem do jego osiągnięcia (czy też raczej osiągania) jest, tak jak w przypadku każdej innej umiejętności, nieustanne ćwiczenie i powtarzanie. Żeby umieć się cieszyć, trzeba się tego nauczyć. Bo szczęście nie przychodzi samo, lecz jest jak mięsień, który możemy ćwiczyć i wzmacniać.

W tym artykule:
  1. A jest co wzmacniać!
  2. Czym jest szczęście?
  3. Po co regularnie wzmacniać szczęście?
  4. Jak trenować szczęście?

Wyliczono, że przeciętnie w ciągu całego życia spędzamy w pracy około 90 000 godzin. A jeśli do 40-godzinnego tygodnia pracy doliczymy czas poświęcany na dojazdy, okazuje się, że praca to dla wielu z nas najbardziej czasochłonne zajęcie w życiu. Szkoda byłoby więc nie wykorzystać go, by wzmacniać poczucie życiowego spełnienia i zadowolenia, tym bardziej że liczne badania potwierdzają bezpośredni związek między satysfakcją z pracy a ogólną satysfakcją z życia.

A jest co wzmacniać!

Według opublikowanego w marcu corocznym raporcie “World Happiness Report 2024”, Polska jest 35 najszczęśliwszym krajem świata spośród 143 badanych. Dla porównania w roku ubiegłym plasowała się na 39. pozycji. Według raportu najszczęśliwsza w naszym kraju jest grupa dojrzałych w wieku 45-59 (24 miejsce).

Z kolei zgodnie z raportem Ipsosa „Global Happiness 2024” aż 72% Polek i Polaków mówi, że są szczęśliwi_e. Jeśli chodzi o subiektywną ocenę dobrostanu to 66% czuje, że ma kontrolę nad swoim życiem. A poziom satysfakcji ze zdrowia psychicznego i dobrostanu spada do 59%, sprawiając, że niemal zamykamy listę 30 objętych tym badaniem krajów. Podobnie nisko, bo na 58%, wypada ocena zdrowia fizycznego.

Co istotne, według “World Happiness Report 2024” w skali światowej negatywne emocje są częstsze u kobiet niż u mężczyzn. Dziewczęta zaczynają zgłaszać niższą satysfakcję z życia niż chłopcy od około 12 roku życia, a różnica ta powiększa się między13 a 15 rokiem życia.

Czym jest szczęście?

Zanim zabierzemy się do budowania naszego poczucia szczęścia, warto najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, co to pojęcie w ogóle dla nas oznacza. Jednoznaczna i spójna odpowiedź od lat umyka jednak filozofom, myślicielom i psychologom. W literaturze trudno znaleźć jedną uniwersalną definicję szczęścia. Według epikurejczyków największym szczęściem było odczuwanie przyjemności, a jego warunkiem była wolność od bólu i cierpienia fizycznego. Stoicy z kolei za szczęście postrzegali życie w zgodzie z cnotą i zasadami moralnymi. Stoickie szczęście to spokój wynikający z zachowania równowagi pomiędzy swoim wnętrzem a światem zewnętrznym i naturą, który wymaga poświęceń. Istnieją duże różnice w postrzeganiu szczęścia w kulturze Wschodu, gdzie utożsamiane jest ono z poczuciem wewnętrznej równowagi i harmonii ze światem, a kulturą Zachodu, w której szczęście definiuje się raczej przez pryzmat osiągnięć i wysokiej samooceny.

Jak wskazuje Arthur C. Brooks, profesor Harvardu, który zawodowo zajmuje się badaniem owego zagadnienia, mimo że powszechnie rozumiemy szczęście jako „brak nieszczęścia”, uczucia kojarzone ze szczęściem i nieszczęściem mogą współistnieć. Jako ludzie możemy „pomieszczać” w tym samym czasie zarówno pozytywne emocje, jak i te tzw. „negatywne”, odczuwać jednocześnie i szczęście, i nieszczęście.

Prawda jest taka, że szczęście to kwestia niezwykle subiektywna – każdy i każda z nas definiuje je na własny sposób biorąc pod uwagę swój poziom zadowolenia, satysfakcji i spełnienia, poczucie sensu i jedności ze światem zewnętrznym.

Po co regularnie wzmacniać szczęście?

Badania Martina Seligmana, profesora psychologii na Uniwersytecie Pensylwańskim i twórcy teorii wyuczonej bezradności, wykazały, że optymiści uzyskują lepsze wyniki w szkole, w pracy, w sporcie oraz polityce. Cieszą się lepszym zdrowiem i żyją dłużej. Szybciej dochodzą do siebie po porażce.

Owo szczęście należy jednak regularnie wzmacniać między innymi dlatego, że, jak mówi inny amerykański psycholog i autor książek Rick Hanson, nasz mózg jest jak „rzep na negatywy i teflon na pozytywy”. Danym nam setki tysięcy lat temu przez ewolucję „ustawieniem fabrycznym” naszego mózgu jest tzw. inklinacja negatywna czyli skłonność do skupiania się raczej na negatywnym aspekcie danego doświadczenia czy informacji. Aby odwrócić tę wrodzoną tendencję, potrzebny jest aktywny i świadomy wysiłek wkładany w zauważanie i celebrowanie momentów dobra. Zgodnie z koncepcją pozytywności Barbary L. Fredrickson, tzw. wskaźnik pozytywności czyli proporcja pozytywnych doświadczeń do negatywnych doświadczeń w ciągu pewnego okresu powinna wynosić co najmniej 3 do 1. Dopiero to stwarza nam warunki do rozkwitu i rozwoju pełnego potencjału.

Co więcej, jako ludzie ulegamy tzw. adaptacji hedonistycznej – zjawisku psychologicznemu, które sprawia, że ludzie przyzwyczajają się zarówno do pozytywnego, jak i negatywnego bodźca w taki sposób, że odczuwalne skutki tego bodźca są słabną z upływem czasu. Sonja Lyubomirsky wykazała, że w przypadku czynników przyjemnych adaptacji hedonistycznej ulegamy szybciej, zaś do sytuacji negatywnych przyzwyczajamy się wolniej zgodnie z zasadą bad is stronger than good czyli „złe jest silniejsze od dobrego”. To właśnie dlatego wkrótce po tym, jak doświadczymy dobrej zmiany, dodatkowe szczęście szybko znika – wracamy do „wyjściowego” poziomu szczęścia. Nowy telefon, awans czy nawet wygrana na loterii po krótkim czasie przestają cieszyć i po prostu nam powszednieją.

Seligman udowadnia jednak, że możemy nauczyć się elastycznego optymizmu czyli świadomie zwiększać kontrolę nad naszym „plejstoceńskim mózgiem” tak, aby w pełni korzystać z potencjału optymistycznego sposobu myślenia, nie ignorując jednocześnie negatywnego nastawienia, w które wyposażyło nas wiele lat ewolucji. Owszem pesymizm powoduje depresję, wprawia nas z złe samopoczucie i bywa samospełniającym się proroctwem. Lecz jednocześnie głos pesymizmu, owa „pozostałość przeszłości”, jak nazywa go Seligman, pozwala także uchronić nas przed niebezpieczeństwem i nadmiernym ryzykiem. Dzięki niemu utrzymujemy kontakt z rzeczywistością zamiast chodzić z głową w chmurach. Elastyczny optymizm nie zakłada więc bynajmniej, że należy patrzeć na świat przez różowe okulary, lecz uczy, jak w razie potrzeby obniżać „czułość” naszej inklinacji negatywnej po to, by nie żyć pod tyranią pesymizmu.

Zarówno nadmierny optymizm, jak i nadmierny pesymizm może prowadzić do zniekształcania rzeczywistości. Kluczowe jest jednak to, że to my mamy w sobie wewnętrznego dyrektora lub dyrektorkę potrafiących odsiewać negatywne informacje, które naprawdę mają znaczenie od tych, których konsekwencje są dla nas nieistotne. Możemy świadomie decydować, czy posłuchamy podszeptów pesymizmu przestrzegającego przed nadmierną brawurą, czy też pójdziemy za podszeptem optymizmu lobbującego za śmiałym działaniem. Bez optymizmu nie da się bowiem realizować marzeń, podejmować odważnych kroków, realizować innowacyjnych wizji i sięgać tam, gdzie jeszcze nikt nie sięgnął.

Jak trenować szczęście?

Na nasz subiektywnie odczuwany poziom szczęścia nawet w 40% wpływa to, co robimy – możemy zatem aktywnie działać, by nie tylko utrzymywać, ale i zwiększać poczucie szczęścia, także w pracy.

Oto kilka sprawdzonych pomysłów:

  • Praca w zgodzie z wartościami – osoby, które wierzą w misję swojej organizacji są nie tylko bardziej zaangażowane, ale też i wykazują dużo wyższe poczucie motywacji i zadowolenia, nawet wtedy gdy ich praca jest wymagająca i trudna.
  • Świętowanie sukcesów – aktywne zatrzymanie, analiza i celebrowanie naszych osiągnięć. Warto poświęcić im nie mniej czasu niż na analizę błędów – naszych własnych i naszych zespołów.
  • Wyrażanie uznania – aktywne i regularne udzielanie pozytywnej i doceniającej informacji zwrotnej swoim współpracownikom_com i klientom_kom.
  • Praktyka wdzięczności – badania wskazują, że nawet jeden mały akt wdzięczności zwiększa produkcję serotoniny czyli tzw. hormonu szczęścia w naszym mózgu i stabilizuje nasz nastrój i pomaga nam w osiąganiu zadowolenia. Możemy być wdzięczni za dobrą atmosferę pracy i zgrany zespół, rozwijające projekty, elastyczne godziny pracy. 
  • Zaangażowanie na rzecz innych – jak mówił twórca Porozumienia bez przemocy, Marshall Rosenberg, jedną z najsilniejszych ludzkich potrzeb jest przyczynianie się do wzbogacania życia innych. Może ono przyjmować formę wolontariatu lub pracy na rzecz organizacji charytatywnych, ale nie musi. Na każdym niemal stanowisku znajdzie się sposób na to, by działać na rzecz dobra wspólnego lub satysfakcji klientów_ek.