Feminatywy w pracy – dlaczego powinny być stosowane?

Co to są feminatywy?

Definicję feminatywu znajdziemy w książce prof. Marka Łazińskiego „O panach i paniach. Polskie rzeczowniki tytularne i ich asymetria rodzajowo-płciowa” (PWN, Warszawa, 2006) Według autora są nim po pierwsze rzeczowniki nazywające kobiece zawody i funkcje, najczęściej tworzone od nazw męskich z przyrostkiem kategorii feminativum lub bezpośrednio od czasowników z sufiksem złożonym kategorii wykonawców czynności, po drugie żeńskie warianty nazw wykonawców czynności oraz osobowych nazw charakterystycznych.

Do polskich wykładników żeńskich należą:

  • dzierżawcze przyrostki żeńskości np. -owa, -anka – krawcowa, hrabina, koleżanka;
  • formanty np. -ka, -ini – kibicka, sabotażystka, skoczkini, przodkini, wydawczyni;
  • sufiksy np. -icha, -essa – kowalicha, druhna, baronessa.

Używanie feminatywów na przestrzeni lat

Feminatywy są zupełnie naturalne i istniały w j. polskim od wieków. Stosowanie żeńskiej formy przy określaniu stanowisk zawodowych upowszechniło się w XIX i na początku XX w. na fali emancypacji kobiet i ich aktywności w różnych dziedzinach życia społecznego. Po I wojnie św. z racji braku mężczyzn kobiety zyskały dostęp do wielu profesji wcześniej dla nich niedostępnych. Panie zaczęły pracować nie tylko w biurach, ale i w fabrykach i zakładach produkcyjnych. To wymusiło wprowadzenie nowych form do nazywania kobiet na nowych stanowiskach pracy.

W okresie PRL-u z jednej strony w celu aktywacji kobiet chętnie stosowano feminatywy np. brygadzistka, kolejarka, ładowaczka, murarka, traktorzystka, żniwiarka; z drugiej upowszechniano użycie generycznych określeń stanowisk pracy. Co oznacza, że coraz częściej posługiwano się męskoosobową nazwą, odnoszącą się do obojga płci, np. podpis klienta albo bibliotekarza, indeks studenta, pracownik.

Po 1989 r., czyli po transformacji ustrojowej rozpoczął się proces reaktywacji feminatywów, który trwa do dzisiaj. Niektóre żeńskie formy powróciły do powszechnego użycia np. adwokatka, sędzina, a inne dopiero się tworzą.

Co sądzą o stosowaniu feminatywów kobiety i mężczyźni – wyniki badań

W ostatnich latach wraz z zajmowaniem przez kobiety wysokich stanowisk rządowych podnosi się temat stosowania feminatywów w pracy. W lutym 2022 r. Bank BNP Paribas przedstawił Raport z badania ilościowego na temat feminatywów. 

Na pytanie, czy żeńskie nazwy zawodów, to coś, do czego musimy się przyzwyczaić, twierdząco odpowiedziało 52% kobiet i 46% mężczyzn. Z kolei ze stwierdzeniem, że niektóre żeńskie końcówki w nazwach zawodów brzmią nienaturalnie i dziwnie zgodziło się 54% badanych kobiet i 60% mężczyzn.

W badaniu udział wzięli też uczniowie i uczennice szkół podstawowych. Kiedy poproszono dzieci o narysowanie postaci wykonującej dany zawód, to w przypadku kiedy stanowisko określano maskulinatywem np. naukowiec, jedynie 21% z nich na rysunku przedstawiało kobietę. Co ciekawe, kiedy zamiast wymieniania nazwy zawodu, badacze opisywali, co robi dana osoba, to odsetek kobiet na rysunkach wzrósł do 37%. To pokazuje, że forma męska od razu przywołuje jako pierwsze skojarzenie postać mężczyzny.

Rada Języka Polskiego a feminatywy – stanowisko

W grudniu 2019 r. Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN na posiedzeniu plenarnym wydała stanowisko w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów. Przede wszystkim językoznawcy podkreślili, że dyskusja na ten temat toczy się już pod ponad stu lat. Dodali też, że większość argumentów, jakie wytaczają przeciwnicy feminatywów w języku polskim, są bezpodstawne. Jednakowe brzmienie nazw żeńskich i innych wyrazów, np. pilotka jako kobieta i jako czapka, występuje również w męskiej odmianie pilot – jako urządzenie i osoba. Zatem nie powinno być kłopotliwe.

Podobna sytuacja jest w przypadku brzmiących dziwnie feminatywów albo trudnych feminatywów do wymówienia. Przykładowo zbitek spółgłosek w słowie chirurżka, nie powinna przeszkadzać tym, którzy wypowiadają bez kłopotu takie słowa jak zmarszczka albo bezwzględny.

RJP w swym stanowisku uznała, że potrzebna jest większa i możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa polskiego. Czego przykładem jest dość częste stosowanie feminatywów w wypowiedziach (Polki i Polacy albo Obywatele i Obywatelki). Oznacza to, że sami mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach. Jednocześnie rada przestrzega przed nadmiernym używaniem ww. konstrukcji w każdym zdaniu, ponieważ poprawne i powszechnie zrozumiałe są męskie formy, które mogą śmiało odnosić się do obu płci.

Żeńskie nazwy zawodów a wysokie stanowiska

W branżach i na stanowiskach zdominowanych przez kobiety feminatywy są powszechne i akceptowane przez wszystkich, Co ciekawe wykształciły się tam również męskie końcówki np. pielęgniarka – pielęgniarz, nauczycielka – nauczyciel, sekretarka – sekretarz. Niestety rzadko używa się żeńskich form w odniesieniu do wyższych stanowisk, choć te coraz częściej zajmują również kobiety. Członkini zarządu, dyrektorka, prezeska, profesorka, notariuszka, premierka to określanie, które zwykle są zastępowane przez dodanie zwrotu pani przed męską formą danej profesji. Dlaczego tak się dzieje? Panuje przekonanie, że feminatywy brzmią mniej poważnie wobec męskich końcowej i zbyt potocznie, przez co umniejszana jest rola danego stanowiska. Oczywiście jest to tylko pewien pogląd, bo przecież absolwentka, lekarka albo aptekarka jest tak samo odbierana przez społeczeństwo, jak lekarz albo absolwent.

Innym wyjaśnieniem unikania feminatywów w odniesieniu do wyższych stanowisk, jest fakt, że to mężczyźni wciąż w większości je zajmują. Zatem kobiety wygrywające konkursy i rekrutacje na kierownicze funkcje, muszą wejść niejako w męski świat i się w nim odnaleźć. Kolejnym czynnikiem niechęci wobec feminatywów jest też to, że do niedawna wiele specjalistycznych profesji było zarezerwowanych dla mężczyzn, np. chirurg albo adwokat.

Feminatywy w ogłoszeniach o pracę i podczas rekrutacji

Feminatywy zazwyczaj pojawiają się w korporacjach międzynarodowych, które mają otwartą na równość i różnorodność kulturę organizacyjną. Jednak w takich firmach zwykle stosuje się je już wobec zatrudnionych osób. W ogłoszeniach o pracę powinna panować bezstronności i równouprawnienie, zatem tam nie znajdziemy formy męskiej ani żeński.

Zwykle w ofertach stosuje się splitting. Jest to słowo pochodzące z j. ang. i oznacza dzielenie. W praktyce jest to zabieg polegający na jednoczesnym użyciu form męskiej i żeńskiej w tekście. Zapis może wyglądać następująco: dyrektorka/dyrektor, dyrektor/ka lub dyrektor(ka).

Czy feminatywy są potrzebne i powinny być stosowane?

Oczywiście, że feminatywy są potrzebne. Polszczyzna zna żeńskie formy od wieków, przykładowo lekarka, nauczycielska to określania funkcjonujące na stałe w naszym języku. Mają one odpowiedniki męskie: lekarz i nauczyciel i nikomu to nie przeszkadza.

Można powiedzieć, że stosowanie feminatywów podkreśla rolę kobiet i niejako zwiększa ich widoczność nie tylko w pracy, ale w też w przestrzeni publicznej. Niestety w XXI w. nadal nie istnieje równość płci w tak ważnych kwestiach, jak choćby zarobki albo obsadzanie ważnych stanowisk. Nawet zwrot Pani poprzedzający formę męską powoduje wrażenie, że na danym stanowisku jest mężczyzna, albo wyobrażamy sobie kobietę, ale poważną, stateczną i ubraną raczej w garnitur niż w sukienkę. Dlatego choćby z tych powodów warto mówić prezeska, a nie pani prezes, albo ministra zamiast pani minister.

Feminatywy w miejscu pracy – jak je wprowadzić?

Wprowadzenie feminatywów w pracy nie jest skomplikowanym ani kosztownym procesem. W dobie cyfryzacji mało kto korzystać z papierowych wizytówek, zatem nie trzeba będzie ich wymieniać, wystarczy zmiana stopek w programie pocztowym.

Jeśli chcemy, aby w naszej firmie stosowało się żeńskie końcówka języka, sami musimy ich używać. Przykładowo w korespondencji wewnętrznej, oficjalnych dokumentach albo na spotkaniach służbowych. Dobry przykład powinien iść z góry, a wtedy łatwo włączyć używanie feminatywów w kulturę organizacyjną firmy. Dodatkowo w ten sposób zostanie podkreślone znaczenie kobiet w firmie oraz stanowisk, jakie zajmują. Jednak jednocześnie warto zadbać o równowagę płci na każdym szczeblu w hierarchii przedsiębiorstwa.

Przy każdej okazji należy też edukować pracowników w kwestiach równości płci oraz odchodzenia od stereotypów. Dopiero kompleksowe działania mogą z czasem przynieść efekty. Przy okazji trzeba też zdać sobie sprawę z tego, że nie wszystkie kobiety chcą, aby ich stanowisku nadać formę żeńską. Niekiedy wolą określenie np. pani architekt niż architektka. Zatem w tej sytuacji najlepiej jest zorganizować spotkanie i wspólnie decydować o nazwach stanowisk. Tak, aby każdy pracownik czuł się komfortowo.

Podsumowanie

Język jest żywy i ciągle ewaluuje zgodnie ze zmianami społecznymi. Zatem nie powinno nikogo dziwić, że kobiety coraz częściej chcą być nazywane zgodnie ze swoją płcią. Konflikt na tle feminatywów może mieć związek ze stereotypowym postrzeganiem podziału ról płciowych. Im jesteś bardziej tradycyjni, tym trudniej jest nam się pogodzić z faktem, że w obecnych czasach można realizować się w dowolnie wybranym zawodzie, bez względu na płeć. Oczywiści stosowanie feminatywów w pracy to dopiero początek budowania równości płci. Czeka nas jeszcze praca nad równaniem pensji i parytetem w strukturze zatrudnienia.