Praca zdalna
Wiele firm chwali się w swoich ogłoszeniach, że daje pracownikom możliwość pracy zdalnej. To hasło kryje pod sobą zarówno możliwość pracy z domu w wyjątkowych sytuacjach, jak i 100% pracy poza biurem. Jest to coraz popularniejsza forma współpracy, gdyż dla pracodawców jest to szansa na wprowadzenie (bezkosztowego!) udogodnienia. W Polsce już 30% pracowników spędza jeden dzień w tygodniu poza biurem.
Pracodawcy, którzy wprowadzili możliwość pracy zdalnej, twierdzą, że dzięki temu zwiększyli swoją konkurencyjność.
Aż 80% firm uważa, że zabieg ten ułatwił im zatrudnienie i zatrzymanie najzdolniejszych pracowników. Z kolei 83% pracodawców dostrzegło wzrost zysków w swoich firmach, jak i 82% wzrost produktywności. Są to wyniki deklaratywne, nie można więc mieć pewności, że praca zdalna przynosi aż tak spektakularne efekty, jednak wprowadzenie takiej zmiany niewątpliwie miało pozytywny wpływ na sytuację w badanych firmach. Ta forma zatrudnienia daje pracownikom większą wolność, co zwiększa poczucie odpowiedzialności za swoje zadania i może przełożyć się na wyższą efektywność. Dodatkowo, badania przeprowadzone w firmie Cisco w 2009 roku wykazały, że firma dzięki pracy zdalnej zaoszczędziła w tymże roku 277 mln dolarów.
Często mówi się o tym, że praca zdalna to benefit pracowniczy. Rzeczywiście może być dużym ułatwieniem dla pracowników, w kwestii organizacji pracy. Szczególnie jeśli są to osoby posiadające dodatkowe zobowiązania, tak jak np. posiadanie potomstwa czy zatrudnienie w kilku miejscach pracy. Dzięki tej formie zatrudnienia, pracownicy oszczędzają czas, który musieliby spędzić na dojazdach do firmy. Co więcej, mogą być efektywniejsi, dostosowując dzień pracy do swojego rytmu i pracować w godzinach, które im najbardziej odpowiadają. Kolejną korzyścią jest mniejsza liczba dystraktorów, które często występują w firmach z tzw. „open space”. Trzeba jasno jednak powiedzieć – możliwość pracy zdalnej nie jest rozwiązaniem idealnym. Nie każdy pracownik lubi pracować z domu, bądź potrafi zachować dyscyplinę.
Praca zadaniowa
Pracodawcy stawiający na pracę zdalną, często umożliwiają również zadaniowy czas pracy. Założenie jest proste – liczy się efekt pracy a nie czas spędzony na realizacji zadania.
Zasady takiego sposobu współpracy, zostały jasno określone w prawie pracy. Pracownik realizujący obowiązki w ramach czasu zadaniowego, nie musi pojawiać się w biurze w jasno określonych godzinach. Wraz z pracodawcą ustala zakres zadań, który powinien realizować oraz czas niezbędny na jego wykonanie. Oczywiście praca nie powinna zajmować więcej niż 8 godzin dziennie i 40 godzin w tygodniu.
Istnieją jednak pewne obostrzenia prawne, jeśli chodzi o wprowadzenie takiej formy współpracy. Oficjalnie organizacja może ją wdrożyć jedynie, jeśli jest to uzasadnione ze względu na rodzaj obowiązków, bądź organizację współpracy. Dlatego taki system współpracy może się sprawdzić w firmie IT czy wśród przedstawicieli handlowych, niekoniecznie na stanowiskach administracyjnych.
W tym modelu, podobnie jak w normowanym czasie pracy, obowiązują urlopy, zwolnienia lekarskie, a także dni wolne oraz godziny minimalnego nieprzerwanego odpoczynku. Co więcej, pracownik zyskuje sporą samodzielność. Terminy realizacji obowiązków są wynikiem wspólnych ustaleń z pracodawcą, jednak zatrudniony sam decyduje, w jakich godzinach będzie wykonywał swoje obowiązki. Część pracowników obawia się jednak tego modelu pracy, ze względu obawy dotyczące nadużyć ze strony pracodawcy.
Powyżej została opisana formalna wersja zadaniowego systemu pracy. Wiele firm decyduje się jednak na mniej sformalizowaną odmianę tego rozwiązania. Na czym to polega? Pracownicy po prostu nie muszą się “odbijać” przy wejściu i wyjściu z biura, nikt im nie mierzy czasu spędzonego w siedzibie i sami decydują o swoim harmonogramie pracy. Jest to relacja oparta na zaufaniu. Liczą się wyniki pracownika, a nie rzeczywisty czas pracy.
Po co w firmie zmiana?
Obowiązek pracy przez osiem godzin dziennie pojawił się już w XIX wieku. Była to regulacja, dzięki której pracownicy nie musieli pracować non-stop. Wcześniej pracodawcy nie mieli żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o realizowanie godzin pracy przez jednego pracownika. Dlatego większość (również dzieci) pracowała nawet po 100 godzin tygodniowo. Kolejny przełom nastąpił w XX wieku – zakazano pracy dzieciom.
Aktualnie rynek bardzo się zmienił. Dostępna jest technologia, która usprawnia i przyspiesza działalność firm.
Mimo to pracownicy, w wielu przypadkach, pracują więcej niż przewidują ustalone już w XIX wieku zasady. Dlaczego nie zrobić kolejnego kroku i w pełni wykorzystać udogodnienia technologiczne?
Najczęściej wybieraną przez pracodawców alternatywą do systemu 8-godzinnego jest praca zdalna. W niektórych branżach sprawdza się również zadaniowy czas pracy. Są również inne mniej popularne formy współpracy, które również są ciekawymi opcjami.
Siedmio- bądź sześciogodzinny dzień pracy
Pomysł wydaje się szalony, jednak istnieją firmy, które zdecydowały się na wprowadzenie takiego rozwiązania. Najodważniejsze w tego rodzaju eksperymentach są instytucje w Szwecji. W Goeteborgu, w zakładach Toyoty, już 13 lat temu wprowadzono krótszy dzień pracy.
Tę samą zmianę próbowano wprowadzić również w domu pomocy społecznej. Efekt był niesamowity – pracownicy brali mniej chorobowego (byli zdrowsi), a podopieczni bardziej zadowoleni z opieki. Pojawił się jednak problem – opieka za dużo kosztowała, gdyż miasto musiało zatrudnić 17 dodatkowych osób.
W przypadku niektórych branż wprowadzenie takiej zmiany będzie wiązało się ze wzrostem kosztów i nie da się tego efektu uniknąć. Istnieją jednak też takie, w których wystarczyłoby popracować nad efektywnością działań firmy i usprawnieniem procesów. Drobne zmiany mogłyby zniwelować straty związane z mniejszą liczbą przepracowanych godzin.
Jeśli firma mająca siedzibę w Polsce zdecyduje się na wprowadzenie takiej zmiany, na pewno na tym zyska, choćby wizerunkowo. Tego rodzaju udogodnienia są niecodziennym rozwiązaniem na naszym rynku pracy, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że przedsiębiorstwo zostałoby okrzyknięte „pracodawcą z wyboru”. Jednak samo wprowadzenie tej zmiany nie umożliwi osiągnięcia długoterminowych korzyści, jeśli nie będzie się to wiązało z usprawnianiem procesów. Jedno jest pewne – z racji tego, że jest to nietypowe rozwiązanie, pracodawca, który się na nie zdecyduje, zyska korzyści wizerunkowe, które nie byłyby możliwe, gdyby ta zmiana została narzucona regulacją prawną.
Trzeba jednak pamiętać, że w Francji od lat funkcjonuje 35-godzinny system pracy, a mimo to co jakiś czas media alarmują, że w rzeczywistości ludzie spędzają w pracy coraz więcej godzin. Pracodawcy starają się na różne sposoby wydłużać dzień pracy, np. w zamian za gwarancję zatrudnienia. W konsekwencji skrócenie dnia pracy, które miało na celu stworzenie nowych miejsc w pracy, w rzeczywistości spowodowało rozwarstwienie wśród pracowników – sektor publiczny pracuje mniej niż sektor prywatny.
Skrócony tydzień pracy
W przypadku modelu skróconego tygodnia pracy jednym z rozwiązań jest 5/4/9. Zgodnie z nim pracownicy pełnoetatowi pracują osiem dni po dziewięć godzin i jeden dzień 8 godzin, co ma dać 80 godzin pracy na przestrzeni dwóch tygodni. Inne rozwiązanie – 4/10 zakłada, że pracownik pracuje jedynie cztery dni w tygodniu, jednak realizuje 10 godzin pracy dziennie. System ten może wydawać się ryzykowny, jednak istnieje sporo branż, w których tego rodzaju łączenie dni pracy po prostu się sprawdza. Są to choćby opieka medyczna czy ochrona.
Jest to dość obciążający system pracy, szczególnie dla pracownika. Może jednak sprawdzić się choćby wśród osób realizujących obowiązki zawodowe poza miejscem zamieszkania. Coraz częściej pracownicy wyjeżdżają w poszukiwaniu pracy, więc umożliwienie im spędzania dłuższego czasu z rodziną na pewno jest dla nich bardzo ważne. Wcześniejsze rozwiązania zakładały, że mniej godzin pracy dziennie powoduje wzrost efektywności. To rozwiązanie z kolei zakłada, że dłuższy okres na wypoczynek umożliwia pracownikowi regenerację.
Firmy wykazują, że skrócony tydzień pracy zmniejsza liczbę nieobecności wśród pracowników.
Co więcej, minimalizuje to opłaty za elektryczność oraz pozwala oszczędzać pracownikom czas i koszty związane z dojazdem do firmy. Jeśli chodzi o zatrudnianie nowych pracowników, to mniejsza liczba dni pracy ułatwia podejmowanie współpracy z millenialsami, a nawet baby boomers. Badania (przeprowadzone w USA) wykazują, że oczekują oni możliwości pracowania w mniej standardowych godzinach i jest to dla nich ciekawa alternatywa.
Podążaj z duchem czasu!
W pierwszej części artykułu wspomniano o tym, jak doszło do wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy. Dzisiaj sytuacja na rynku jest zupełnie inna niż w momencie uregulowania czasu pracy. W XXI wieku:
- pracuje znacznie więcej kobiet niż w XX wieku,
- nastąpił rozwój technologiczny, który znacznie przyspiesza pracę,
- wiele zadań wykonują za ludzi maszyny,
- istnieje łatwiejszy dostęp do informacji,
- zmiany procesów spowodowały znaczny wzrost efektywności,
- firmy są w stanie praktycznie wszystko zmierzyć, a co za tym idzie – doskonalić.
Mimo że wszystkie powyżej wymienione elementy spowodowały, że efektywność pracy jest znacznie wyższa niż w XIX wieku, część osób pracuje więcej niż ustalone wtedy 8 godzin dziennie. Jasno z tego wynika, że jako pracodawcy nie powinniśmy zastanawiać się, czy warto wprowadzić zmiany w systemie pracy, a raczej, jakie zmiany będą najlepsze dla naszej firmy i pracowników.