Pandemia Sars-CoV2 to nie idealny czarny łabędź. W końcu Bill Gates nawoływał do przygotowania się na pandemię już od 2015 r. Ale (prawie) nikt go nie słuchał. Jak w filmie katastroficznym, w którym zawsze na początku naukowiec ostrzega, że wydarzy się coś strasznego. I wszyscy go ignorują.
Nassim Nicholas Taleb w 2007 r. w swojej książce zatytułowanej „The Black Swan: The Impact of the Highly Improbable” mówi, jak żyć w świecie czarnych łabędzi. Taleb twierdzi, że czarne łabędzie w coraz większym stopniu definiują bieg światowych wydarzeń i historię ze względu na rosnącą złożoność rzeczywistości. Taleb podaje przepisy mądre i szczegółowe – na poziomie firm, rządów, społeczności.
Z kolei ja podam prostą receptę indywidualną. Drogę do stawiania się specjalistą do spraw rzeczywistości. Bez względu na to, czym się teraz zajmujesz, ta dodatkowa specjalizacja naprawdę się przyda.
Specjalista ds. rzeczywistości
Jaki jest specjalista ds. rzeczywistości? Przede wszystkim odporny. Jednak nie dzięki hartowi ducha, treningowi Iron Mana czy twardej skórze. Jest odporny dzięki ukształtowanej rezyliencji. To brzmiące obco słowo pochodzi z języka angielskiego (resilience – sprężystość, elastyczność).
Oznacza umiejętność lub proces dostosowywania się człowieka do zmieniających się warunków. To szybka adaptacja w stosunku do otoczenia, uodpornianie się, plastyczność umysłu, zdolność do odzyskiwania utraconych lub osłabionych sił i odporność na działanie szkodliwych czynników.
To sprężyste odbijanie się od dna, jeśli się na nie spadnie w konsekwencji nieoczekiwanych i niemożliwych do przewidzenia zmian.
Zła wiadomość jest taka, że rezyliencji mamy mało. Dobra – że możemy ją kształtować i wzmacniać jak system immunologiczny. I pora się za to zabrać od razu! Bo rzeczywistość nie będzie czekać.
Przekonania i sztuka rozróżniania
Kandydat na stanowisko specjalisty ds. rzeczywistości zaczyna od głowy i przekonań. Ty też zacznij od swoich. Przede wszystkim – jak starożytni stoicy – zacznij rozróżniać to, na co masz wpływ i to, na co wpływu nie masz.
Jest tylko jedna droga do szczęścia – przestać się martwić rzeczami, na które nie masz wpływu.
Tak mówił Epiktet. Współczesna psychologia – w szczególności psychologia pozytywna – potwierdza jego starożytną intuicję. Ja zaś dodaję to tego cytatu jeszcze jedno zdanie:
I proaktywnie zajmować się tym, na co wpływ masz.
Proaktywnie, czyli nie czekając biernie na zdarzenia dobre czy złe, lecz przygotowując się na nie – z wykorzystaniem techniki dwójmyślenia (ang. mental contrasting). Autorką i badaczką skuteczności dwójmyślenia jest Gabriele Oettingen. Ta niemiecka profesor napsuła krwi wszelkim motywacyjnym guru i charyzmatycznym mówcom przekonującym o mocy „pozytywnych wibracji”, „wizualizowania rzeczywistości” i „mocy optymizmu”. Dlaczego? Bo wykazała (metodą naukową), że pozytywne myślenie może być szkodliwe. Jest bowiem złudne i niesie za sobą fałszywą obietnicę spełnienia naszych marzeń. Osłabia motywację i utrudnia podjęcie realnych działań. Myślenie „uda mi się” czy „osiągnę to” będzie skuteczne i sprawcze tylko wtedy, gdy zestawi się je z potencjalnymi przeszkodami i konkretnym planem działania.
To samo dotyczy zresztą wizualizowania sukcesów i materialnych dóbr. Jak pokazują badania niezależnych ośrodków, takie wizualizowanie jest nieskuteczne i może osłabiać motywację do działania.
Dwójmyślenie
Dwójmyślenie to metoda strategicznego łączenia pozytywnego myślenia z przewidywaniem trudności. Nie sztuką jest wyobrazić sobie, co będzie, jeśli będzie mi się chciało zdrowo jeść, chodzić wcześniej spać czy biegać wcześnie rano. Sztuką jest przewidzieć, że NIE będzie mi się chciało i natrafię na opór lub trudności. I zastanowić się zawczasu, co w tej sytuacji zrobię. Co zrobię, gdy mi się nie będzie chciało. Jak zareaguję, gdy mi nie będzie wychodziło.
W dwójmyśleniu wyznaczasz sobie cel i kroki, którymi dochodzisz do tego celu. Przewidujesz scenariusz pozytywny. Ale przygotowujesz się też na trudności. Przewidujesz je i konkretnie opracowujesz. Co zrobię jeśli…? To podstawowe pytanie, które warto sobie zadawać. Nawet jeśli oznacza to rozpatrywanie negatywnego scenariusza.
Strategię dwójmyślenia warto też wprowadzać w podstawowych obszarach, które mają wpływ na twoją odporność – zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Mówię o 3S. Czyli sen, sport i szama (czyli sensowne jedzenie).
Te 3 filary twojej odporności to banał. Ale jakże często ignorowany. Specjalista ds. rzeczywistości wie, że wyregulowany sen, dobrany do tożsamości i możliwości wysiłek oraz zrównoważona dieta to jego paliwo. Dzięki niemu mierzy się lepiej z tym, co przynosi nieprzewidywalna rzeczywistość.
Ludzie wokół ciebie
Specjalista ds. rzeczywistości dba też o dobre i uważne relacje z ludźmi. Ma po prostu świadomość, jak bardzo wpływają one na jego odporność psychiczną i rezyliencję. Badania pokazują, że szczególnie traumatyczne zdarzenia w naszym życiu mogą prowadzić do skrajnej reakcji – PTSD, czyli Zespołu Stresu Pourazowego. Dotyczy to jednak średnio 75% osób, które przez takie tragiczne zdarzenia przeszły, 25% reaguje inaczej. Nie tylko wracają do stanu sprzed traumy. Rozwijają się, osiągając wyższy stopień funkcjonowania. Zjawisko to w psychologii określa się jako PTG (ang. posttraumatic growth). To tak zwany wzrost lub rozwój pourazowy.
Badaczy interesowało oczywiście, co sprawia, że 1/4 populacji reaguje inaczej na traumę. Znaleźli kilka czynników. Wśród nich było dobre funkcjonowanie społeczne i umiejętność tworzenia wartościowych relacji.
Czas na naprawę dachu jest wtedy, gdy świeci słońce – tak ponoć powiedział kiedyś John Kennedy. Jego stwierdzenie można potraktować jako drogowskaz. Czas na pracę nad swoją rezyliencją i odpornością jest wtedy, gdy rzeczywistość jeszcze nie zaskakuje co chwila czarnymi łabędziami. Tej pracy nie warto odkładać. Zacznij więc już dziś i stawaj się specjalistą ds. rzeczywistości. Każdej – nie tylko tej przewidywalnej.
Przeczytaj również artykuł Piotra Buckiego o small talku: Small talk. Huge results – o tym, jak zwykłe pogawędki wpływają na relacje w pracy i w biznesie.