Praca jako źródło sensu – fanaberia czy realna możliwość?

26.07.24
clock 6 min.
Olga Kołdej Olga Kołdej

80 tysięcy godzin – tyle czasu, zgodnie z wyliczeniami badaczy z organizacji o tej samej nazwie pomagającej ludziom podejmować mądre decyzje zawodowe, większość z nas poświęci działalności zarobkowej. Nie potrzebujemy jednak twardych dowodów liczbowych, by zauważyć, że obok snu praca zajmuje nam największą część doby. Czy w związku z tym warto upatrywać w niej czegoś więcej niż tylko źródła utrzymania? Czy może należy pogodzić się z faktem, że ludzka egzystencja jest w dużej mierze wypełniona ciężką pracą bez głębszego znaczenia, a sensu życia powinniśmy szukać po godzinach, w takich obszarach jak rodzina czy działalność charytatywna?

W tym artykule:
  1. Jak ewoluowały nasze relacje z pracą
  2. Praca, kariera czy powołanie
  3. Masz tę moc - moc nadawania znaczeń
  4. Jak zwiększyć poczucie sensu z pracy
  5. Podsumowanie

Jak ewoluowały nasze relacje z pracą

W swoim wystąpieniu na konferencji TEDx Benjamin Todd, współzałożyciel przywołanej już organizacji non-profit “80 000 hours” opowiada o tym, jak zmieniało się nasze podejście do wyboru ścieżki kariery. 

Przez większą część historii ludzkości nie poświęcaliśmy zbyt wiele czasu planowaniu zawodowej przyszłości, głównie dlatego, że opcja awansu społecznego nie występowała w menu. Kto urodził się chłopem, pracował w polu. Kto miał więcej szczęścia, mógł wzdychać jak Jan Paweł w popularnym satyrycznym serialu “1670”: “Mnie też nikt nic nie dał za darmo. Wszystko musiałem sam odziedziczyć.” Chcąc nie chcąc, większość ludzi zajmowała się więc tym, czym zajmowali się ich rodzice. 

Wraz z przemianami społecznymi szersze grono ludzi zyskało dostęp do edukacji i możliwość stanowienia o swojej zawodowej przyszłości. Żeby wspiąć się po drabinie społecznej, sporo osób decydowało się na wybór zajęcia, które przynosiło największe profity finansowe.

Gdy nasze zachodnie społeczeństwa się wzbogaciły, większej ilości osób pojawiła się przestrzeń na to, by od pracy chcieć czegoś więcej. Na popularności zyskały wówczas hasła w rodzaju “podążaj za swoją pasją, a nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia”.

Rób to, co twoi rodzice. Rób to, co się najbardziej opłaca. Rób to, co kochasz. Benjamin Todd przekonuje, że te podejścia na dłuższą metę się nie sprawdzają, istnieje jednak inny sposób na zaprojektowanie kariery dającej spełnienie. Pytanie tylko, czy gra jest warta świeczki – może łatwiej po prostu pogodzić się z tym, że praca to sposób na zarabianie pieniędzy, a radości i spełnienia szukać po 18 i w weekendy?

Praca, kariera czy powołanie

Czwórka badaczy – Amy Wrzesniewski, Clark McCauley, Paul Rozin i Barry Schwartz – opublikowała w 1997 roku artykuł zatytułowany “Praca, kariera i powołanie: Stosunek ludzi do pracy”. Wyniki ich badań przedstawione w artykule sugerują, że większość ludzi postrzega swoje zajęcie zawodowe na jeden z trzech wymienionych w tytule sposobów. Dla pierwszej grupy osób praca to po prostu sposób na zdobywanie środków do utrzymania – zwykła konieczność, która jednak nie dodaje ich życiu zbyt wiele treści. Druga grupa koncentruje się na robieniu kariery – awansie, poszerzaniu wpływu, zwiększaniu zarobków. Praca staje się dla nich czymś w rodzaju gry komputerowej, w której czerpią satysfakcję z zaliczania kolejnych poziomów. Grupa numer trzy oczekuje od pracy czegoś więcej – chcą, żeby dawała im poczucie sensu i spełnienia, poczucie, że robią coś, co ma znaczenie. W ich przypadku praca staje się powołaniem. 

Większość respondentów badania wyraźnie ciążyła do jednej z tych grup, a wyniki rozłożyły się mniej więcej po równo, przy czym typ wykonywanego zajęcia nie wpływał na to, do której grupy trafiła dana osoba. Badacze przywołują przykład asystentów administracyjnych, którzy równie licznie reprezentowali każde z trzech podejść, mimo że wszyscy wykonywali bardzo podobne obowiązki. Jak to możliwe? Odpowiedzi poszukajmy u średniowiecznych budowniczych ze znanej anegdotki.

Masz tę moc - moc nadawania znaczeń

Trzech budowniczych pracowało ramię w ramię, gdy dotarł do nich pewien wędrowiec. “Co robisz?”- zapytał nasz podróżny pierwszego z mężczyzn. “Układam cegły”. “A ty, co robisz?”  – zapytał drugiego robotnika. “Stawiam ścianę”. Na samo pytanie zadane trzeciemu z budowniczych ciekawski wędrowiec otrzymał odpowiedź: “Buduję katedrę”.

To samo miejsce pracy. Ten sam zestaw czynności i warunków zewnętrznych. Zupełnie różne optyki. Pierwszy z budowniczych miał pracę. Układał cegłę na cegle przez 8 godzin dziennie, czy jaka tam była dniówka w średniowieczu, po czym odbijał kartę i udawał się do karczmy na zacny kordiał. Drugi budował mury. Mógł sobie wyznaczać cele – dziś wymuruję ścianę o dwa łokcie dłuższą niż wczoraj. Mógł się ścigać z innym budowniczym. Gdyby pracował współcześnie, pewnie mógłby liczyć na premię albo awans. A trzeci? Trzeci był murarzem z powołania. Zauważał sposób, w jaki jego praca przyczynia się do powstania dzieła większego niż on sam, dzieła, które przetrwa pokolenia. Ten budowniczy czerpał ze swojej pracy poczucie sensu.

Trzeci budowniczy skorzystał z pewnej specjalnej mocy – narracji. Każdy z nas ma dostęp do tej mocy, nasz mózg jest bowiem maszyną do nadawania znaczeń. Nic nie jest ważne, dopóki sami nie nadamy temu odpowiedniej rangi. Czy budowanie narracji na temat naszego zajęcia to jedyny sposób na czerpanie sensu z pracy?

Jak zwiększyć poczucie sensu z pracy

Wróćmy do Benjamina Todda i jego wystąpienia na TEDx. Współzałożyciel “80 000 hours”, podpierając się wynikami badań prowadzonych wraz z naukowcami z Oxfordu, przekonuje, że satysfakcjonująca kariera to taka, w której wykorzystujemy nasze zainteresowania i umiejętności, ale prawdziwego znaczenia naszemu zajęciu nadaje przeświadczenie, że jesteśmy przydatni innym ludziom. Im większy jest nasz wpływ, tym więcej poczucia sensu. Lekarz w trakcie swojej kariery może pomóc tysiącom osób, ale wynalazca szczepionki uratuje miliony. 

Organizacja Todda postawiła sobie za zadanie pomagać ludziom tak planować ścieżkę kariery, żeby mogli zwiększyć prawdopodobieństwo wywarcia możliwie najszerszego pozytywnego wpływu. W tym celu prowadzi badania i publikuje na swojej stronie wciąż aktualizowaną listę wyzwań, przed którymi stoimy jako ludzkość, kierując się dwoma kryteriami – które z nich są najbardziej palące i jednocześnie zaniedbane. W tym momencie na szczycie listy znajduje się “Zapobieganie katastrofom związanym ze sztuczną inteligencją”.

Jeżeli etap wyboru ścieżki kariery już dawno za tobą, w obecnym miejscu pracy brakuje ci poczucia znaczenia i wpływu, ale nie masz w tej chwili możliwości dokonać dużej zmiany, z pomocą może przyjść job crafting. Dzięki tej metodzie możesz tak dostosować swoje stanowisko do twoich umiejętności i wartości i potrzeb interpersonalnych, aby praca dawała ci więcej frajdy i sensu. Warto przy tym pamiętać, że choć czasy Jana Pawła z “1670” dawno za nami, w skali globu możliwość takiego podejścia do pracy to wciąż rzadki przywilej.

Podsumowanie

Nie wszyscy oczekują od swojego zajęcia zawodowego, że będzie źródłem spełnienia – badania pokazują, że zależy na tym średnio co trzeciemu i co trzeciej z nas. Jeżeli jesteś w tej grupie i czujesz, że twojej pracy brakuje sensu, możesz pomyśleć nad przeprojektowaniem swojej ścieżki kariery w taki sposób, żeby wywierać pozytywny wpływ na życie większej ilości ludzi. Jeśli nie masz w tej chwili takiej możliwości, wciąż możesz w obecnej pracy szukać sposobów na częstsze używanie twoich mocnych stron i świadomie podejmować się zadań, które uważają za najbardziej wartościowe. Sensu twojej pracy doda też osadzenie jej w większym kontekście – dlatego warto sobie uświadomić, do jakiej katedry codziennie dokładam swoją cegiełkę.