Rozmowa o zmianie wynagrodzenia dla wielu pracowników stanowi wyzwanie i raczej nie należy do łatwych. Obawiamy się reakcji szefa, często nie wiemy, kiedy rozmawiać i w jaki sposób. Niekiedy brakuje nam rozeznania na rynku, odczuwamy trudność w odpowiednim wycenieniu własnej pracy z wynagrodzeniami na podobnych stanowiskach w innych firmach z branży. Teraz, w okresie pandemii, temat może budzić jeszcze większe obawy, bo przecież – czy w sytuacji kryzysu powinniśmy ubiegać się o podwyżkę?
Okres pandemiczny – pytać o podwyżkę czy nie?
Teoretycznie podwyżkę można negocjować niezależnie od sytuacji makroekonomicznej, ale warto mieć na uwadze również indywidualną sytuację firmy. Jest wiele branż, które w okresie pandemii bardzo ucierpiały – np. gastronomia, turystyka czy hotelarstwo. Biorąc pod uwagę, że obostrzenia zostały dopiero niedawno złagodzone i branże powoli wychodzą z kryzysu, a widmo czwartej fali jest przed nami, to z pewnością warto zastanowić się, czy aby na pewno jest to dobry moment na rozmowę o podwyżce. Czy naszego pracodawcę stać na podniesienie wynagrodzenia? Jaka była jego sytuacja, gdy trwały największe restrykcje? To sprawa indywidualna.
Co warte odnotowania, nie każda branża odczuła dotkliwie skutki pandemii, a część nawet zyskała w tym okresie. Wrota otworzyły się przed firmami z zakresu e-commerce, branży kurierskiej czy IT. Lockdown spowodował rozwój działalności w internecie, dlatego wiele przedsiębiorstw przemodelowało swoje procesy i organizację pracy oraz przedsiębiorstwa w taki sposób, aby być łatwiej dostępnymi online. Na rynku pracy, niezależnie od skutków pandemii, nadal była zauważalna duża luka w branży IT, w której panuje rynek pracownika-specjalisty. Osoby z dużymi umiejętnościami i kompetencjami, znające wybrane języki oprogramowania i nastawione na stały rozwój, są bardzo mile widziane na rynku pracy.
Podobnie jest, gdy mówimy o konsultantach, przedstawicielach handlowych – dla wielu firm np. z agencji reklamowych, tracących klientów i partnerów ze względów finansowych, pozyskiwanie nowych klientów podczas pandemii było i jest sprawą nadrzędną i fundamentalną. To często jedna z ostatnich desek ratunku i możliwość przedłużenia ciągłości finansowej. Bo gdy klienci odchodzą przez swoje problemy finansowe, agencje mogą z tego powodu mieć własne kłopoty.
Niezależnie od branży, przed poproszeniem o podwyżkę warto się porządnie przygotować i zrobić duży research, aby znajdować kolejne argumenty przemawiające na naszą korzyść.
Wynagrodzenia w Polsce
Przede wszystkim zastanówmy się, jaka wysokość podwyżki nas interesuje. Pamiętajmy, że jeśli zmiana, której chcemy dokonać, będzie irracjonalna, to już na wstępie zamkniemy drzwi do ewentualnych negocjacji. Podanie nierealnej kwoty nie będzie o nas dobrze świadczyć. Chcąc zweryfikować, czy nasze wynagrodzenie odbiega od kwot rynkowych lub czy proponowana przez nas podwyżka nie jest przesadna, warto skorzystać z dostępnych kalkulatorów wynagrodzeń. Z ich pomocą możemy sprawdzić nie tylko poziom wynagrodzeń na danym stanowisku, ale również w wybranym województwie, a nawet mieście. Warto ten czynnik wziąć pod uwagę, bo zarobki mogą znacznie się różnić w poszczególnych lokalizacjach.
Oprócz kalkulatorów można również skorzystać z bezpłatnych raportów płacowych, dzięki którym poznamy ogólną sytuację każdej z branż. Warto znajdować względnie najnowsze, aby były jak najbardziej aktualne. W ten sposób poznamy nie tylko analizę działu, który nas interesuje, ale również obecną sytuację na rynku pracy. Kiedy ustalimy już wysokość podwyżki warto w następnym kroku przygotować odpowiednie argumenty do rozmowy.
Zacznijmy przewrotnie od tego, czego nie należy robić w trakcie takiej rozmowy.
1. Nie atakuj
Przede wszystkim pamiętajmy, że mamy pełne prawo zapytać o zmianę wynagrodzenia, ale za nic w świecie nie powinniśmy przybierać postawy atakującej. W trakcie rozmowy należy unikać takich argumentów jak: „należy mi się”, „powinniście mi dać” lub pytania „dlaczego do tej pory nie dostałem podwyżki?”.
Oczywiście nie chodzi o to, aby w trakcie rozmowy przyjmować stanowisko „służebne”, ale przychodzimy z zapytaniem, które przede wszystkim jest w naszym interesie, natomiast dla pracodawcy oznacza wzrost kosztów operacyjnych. Skoro chcemy, aby pracodawca zgodził się na wyższe koszty, to musimy przedstawić swoją prośbę tak, aby pokazać, dlaczego ta decyzja jest warta jego inwestycji.
2. Nie szantażuj
W trakcie rozmowy nigdy nie sięgajmy po szantaż. Argument „jeśli nie dostanę więcej, to odejdę” obnaża brak naszego profesjonalizmu i dojrzałości. Świadczy to również o tym, że za naszą prośbą prawdopodobnie nie stoją żadne konkretne, merytorycznie uzasadnione argumenty. Taka postawa jest równoznaczna z zakończeniem negocjacji. Pamiętajmy, że agresja budzi agresję i nikt nie lubi być stawiany pod ścianą. Pracodawca powinien z tej rozmowy pamiętać nasze konkretne argumenty, naszą działalność i zadania wykonane w ostatnim czasie. Nawet jeśli o tym powiemy później, stawiania ultimatum względem pracodawcy może całkowicie storpedować naszą szansę.
3. Nie przywołuj prywatnej sytuacji
Próbując uargumentować zasadność podwyżki nie warto sięgać po argumenty natury prywatnej czy też przesłanki emocjonalnej – w stylu: „mam trudną sytuację rodzinną, jestem zadłużony”. Nawet, jeśli są to główne argumenty, które motywują nas do rozmowy o podwyżkę, to powinniśmy zachować je dla siebie. Pracodawca płaci nam za wykonywaną przez nas pracę, za nasze wyniki i kompetencje i chociaż może okazać pracownikowi różne formy wsparcia i zrozumienie dla jego sytuacji prywatnej, to jednak nie są to obiektywne argumenty do zmiany wysokości wynagrodzenia.
4. Nie wspominaj o kryzysie
W epidemii koronawirusa dużo mówi się o inflacji, rosnących cenach i słabnącej sile nabywczej pieniądza. Czy są to jednak argumenty, które wyjaśniają pracodawcy, dlaczego to akurat nam należy się podwyżka, a nie komuś innemu? Niestety nie, bo sytuacja makroekonomiczna dotyczy wszystkich, a nie tylko wybranych jednostek. Wszyscy odczuwają jej skutki i nie jest to argument przemawiający za zmianą wynagrodzenia.
5. Nie porównuj się z innymi
Sięganie po argument: „bo kolega zarabia więcej” również nie jest dobrą strategią. Warto zadać sobie pytanie, co może być przyczyną takiej sytuacji. Być może nasz współpracownik ma dodatkowe kwalifikacje zawodowe, może zrobił ostatnio kursy doszkalające, może wykazał się większym zaangażowaniem w jakiś projekt lub zaproponował nowe rozwiązania dla firmy. Stawiajmy na siebie, nie na innych. Przekażmy te argumenty, które odnoszą się do nas i do naszej pracy. Jeśli są one duże, to może być naszym kluczem do sukcesu.
Jak rozmawiać o podwyżce?
Najlepiej jednak zamiast analizować osiągnięcia swoich kolegów i koleżanek skoncentrować się na sobie. Co w takim razie powinniśmy prezentować w trakcie rozmowy o podwyżkę? Przede wszystkim zastanówmy się nad swoimi sukcesami i nad tym, co wnosimy do firmy. Możemy listę osiągnięć podzielić na kilka kategorii.
Najpierw skupmy się na oczekiwaniach ze strony pracodawcy, wyznaczonych celach i naszych wynikach. Możemy w trakcie rozmowy podkreślić, że zawsze osiągamy wyznaczone KPI, a może nawet je przewyższamy – jeśli tak jest, to będzie nasz największy argument. To świadczy o zaangażowaniu, ambicjach i przynosi wymierne korzyści firmie. Podtrzymanie wysokich wyników z pewnością będzie leżeć w interesie pracodawcy i jest warte inwestycji, a więc wzrostu kosztów wynagrodzeń. Abyśmy cokolwiek dodatkowego otrzymali od pracodawcy, musimy przedstawić mu to, co firma uzyskuje przez naszą pracę.
Aby to zrozumieć, warto zmienić rolę i wyobrazić sobie, że szukamy nowych klientów i zaczynamy pisać do firm – to znakomicie opisywał w jednej ze swoich książek psychologicznych Dale Carnegie. Dla klientów fundamentalnym pytaniem jest, co konkretnego możemy im dać, a nie to, jak super jesteśmy. A więc podając konkretne argumenty naszemu pracodawcy, wyliczenie naszych sukcesów połączmy ze wskazaniem, jaki mają one związek z rozwojem działalności firmy.
Unikalne rozwiązania i wyjątkowe umiejętności
Jeśli udało się nam zaproponować jakieś rozwiązanie, które przykładowo usprawniło proces lub zoptymalizowało koszty i przyniosło firmie korzyści, to zdecydowanie warto przytoczyć tę sytuację w swojej argumentacji. To pokazuje, że działamy w imię dobra firmy, że potrafimy dostrzec szerszą perspektywę i skupić się na potrzebach organizacji jako całości, a nie tylko swoich własnych. Często pracodawcy mają pełne ręce roboty, zajmują się wieloma sprawami na raz. Jedna rozmowa i wypunktowanie najważniejszych rzeczy mogą zdziałać cuda i przekonać szefa, który na pierwszy rzut oka może nie widzieć naszych zasług.
Dobrą strategią jest również podkreślanie rzadkich umiejętności. Być może posiadamy kompetencje, które mimo iż nie są niezbędne dla naszego stanowiska, przydały się firmie w danej sytuacji. Załóżmy, że do firmy przyjechał ważny klient, który porozumiewał się tylko w języku francuskim. Dzięki temu, że płynnie operujemy tym właśnie językiem zgłosiliśmy się na ochotnika i weszliśmy w rolę tłumacza. W ten sposób firma nie musiała korzystać z zewnętrznych usług i ponosić dodatkowych kosztów.
Rozwój kwalifikacji
Ostatnim argumentem, który również może przemówić na naszą korzyść, jest zaprezentowanie rozwoju swoich kompetencji. Tutaj warto pamiętać, że samo odbycie różnego rodzaju szkoleń nie gwarantuje sukcesu i nie przemawia jeszcze za zmianą wynagrodzenia. Mówiąc o kompetencjach warto wykazać, jak rozwój naszych umiejętności jest pomocny dla naszego stanowiska i firmy.
Rozmowa o podwyżce nie należy do łatwych i może być stresująca, ale będąc do niej dobrze przygotowanym i koncertując się na własnych sukcesach, mamy dużą szansę na osiągnięcie wyznaczonego celu. Pamiętajmy jednak, że prośba o podwyżkę wynagrodzenia musi iść w parze z naszym realnym zaangażowaniem, podejściem do pracy i konkretnymi umiejętnościami. Jeśli stale popełniamy błędy, nie wywiązujemy się należycie z zadań, spóźniamy się i tworzymy konflikty przez błędy w komunikacji, to zamiast prosić o podwyżkę, powinniśmy najpierw popracować nad sobą i zniwelować te błędy.