Tak było do marca 2020 roku, gdy nagle home office stał się koniecznością. W tym samym czasie, gdy Ty wylądowałaś w domu ze swoją pracą, Twoje dzieci wylądowały w domu bez codziennego pobytu w przedszkolu czy szkole, Twój partner również dzieli z Tobą kuchenny stół. Pracujecie komputer w komputer, ramię w ramię, kubek w kubek, by przetrwać ten trudny okres pandemii.
Zaraz, zaraz, a co z dziećmi?
No właśnie. Home office nie zakłada jednoczesnego wychowywania swoich pociech. Home office to po prostu praca z domowego biura. A dziś do listy swoich zadań trzeba dopisać zabawę z dziećmi, robienie posiłków, podawanie przekąsek, sprawdzanie prac domowych, pomaganie w rozwiązywaniu łamigłówek, pomaganie w skorzystaniu z toalety, stałe monitorowanie młodszych dzieci, czy przypadkiem nie demolują kuchni i pilnowanie starszych, czy nie korzystają z dobrodziejstwa Internetu w niedozwolony sposób.
Nie, nie zapomniałam o pracy. Wśród tych zadań jest również wypracowanie swojej codziennej normy i wywiązanie się z obowiązków. I tak, to jest czasem wręcz niewykonalne.
W teorii to możliwe, a jak wygląda praktyka?
Home office to super sprawa, jeśli możesz przez kilka godzin, w skupieniu, realizować swoje cele. Ale gdy masz zadanie do wykonania, a w domu jest cały pakiet domowników, zaczyna się jazda bez trzymanki, a poziom stresu nieco wzrasta. Z każdym ,,mamo, zobacz’’, ,,mamo, pomóż’’, ,,mamo, podasz?’’ możesz czuć coraz większą frustrację. Dlatego, że chcesz wywiązać się ze swoich zadań, a jednocześnie jesteś mamą i nie chcesz odsuwać potrzeb dziecka na później.
Ale na szczęście możesz opracować swój system, aby połączyć obowiązki biurowe i te domowe.
Jak to wygląda u mnie? Wstaję o 5.00, by przez dwie godziny, w spokoju i ciszy móc pozałatwiać najważniejsze sprawy. Te dwie godziny rano dają mi poczucie, że panuję nad sytuacją i jest to też ten dodatkowy czas, który w ciągu dnia mogę przeznaczyć na wspólne dłuższe śniadanie czy naukę czytania mojej córki. Natomiast nie ukrywam, że moje home office z dzieckiem na pokładzie to raczej wolna amerykanka niż skrupulatnie realizowany plan. Robię to, co mogę i kiedy mogę. Nie nastawiam się na jakikolwiek plan. Owszem, mam listę zadań, które chciałabym danego dnia wykonać, ale zdaję sobie też sprawę, że to jest dość optymistyczny scenariusz i cieszę się, jak uda mi się wykonać połowę.
Możesz opracować swój system, aby połączyć obowiązki biurowe i te domowe.
Nie jestem też całkowicie wolna od wyrzutów sumienia. Nie raz słyszałam pytanie córki, czy dziś pobawimy się, JAK JUŻ SKOŃCZĘ PRACĘ. Czy uwagi typu: MAMA TYLKO PRACUJE I PRACUJE. No tak, mama pracuje, jak każda inna mama. Ale mam wrażenie, że praca w domu nie jest brana na poważnie. Raczej jak nadgodziny, praca dodatkowa, coś, co można przesunąć. Dlatego rozumiem frustrację, która rodzi się z nieumiejętności postawienia granic, z systemu pracy, którego nie można zaplanować. Jeśli oglądałaś serial ,,Workin’ Moms’’, wiesz, że mama w pracy to zawsze tysiące sprzecznych emocji i dużo trudnych wyborów. Nie wydaje mi się, by była to domena tylko tych kobiet, które wychodzą do biura. To również codzienność tych, które pracują i zajmują się jednocześnie dziećmi.
Mierz siły na zamiary!
Każdorazowe oddanie dziecku tabletu to czarna plama na matczynym honorze. Włączenie trzeciej bajki pod rząd to jak przyznanie się do rodzicielskiej niekompetencji. A przecież trzeba sobie jakoś radzić!
Praca w domu z dziećmi to wyższa szkoła logistyki. Codziennie musisz dostosować swój plan do tego, co dzieje się w domu. Ale przecież tak jest codziennie, tak właśnie wygląda codzienność pracującej mamy. Więc zamiast z nią walczyć, po prostu znajdź swój własny rytm. Tak, by czuć satysfakcję z pracy, a jednocześnie odsunąć wyrzuty sumienia.
Jeśli mogę Ci coś zasugerować, to po prostu mierz siły na zamiary. Zrozum, że nie zrobisz więcej niż sytuacja na to pozwala. Home office, szczególnie teraz, to sytuacja awaryjna. Więc spójrz na siebie łagodniej, daj sobie kredyt zaufania. Daj sobie spokój!
Sposoby na homeoffice z dziećmi
Na home office z dziećmi na pokładzie są sposoby. Spróbuj ułożyć nowy rytm dnia w inny niż dotychczas sposób, daj sobie szansę na pogodzenie dwóch sfer swojej codzienności.
1. Plan to podstawa
Albo go już masz, albo dopiero go stworzysz.
Mnie bardzo pomaga lista zadań. Nie potrzebuję żadnych aplikacji czy fikuśnych kalendarzy, zapisuję sobie zadania na kartce. Wiem, co jest danego dnia priorytetem, co muszą zrobić na pewno, a co w razie czego mogę odłożyć na następny dzień. To daje mi przestrzeń do zmiany planów, gdyby zaistniała taka potrzeba.
2. Skupienie na konkretach
To, co może przeszkadzać Ci w pracy, to niekoniecznie własne dzieci i odgłosy ich zabawy. Jeśli szybko tracisz koncentrację, jeśli ulegasz prokrastynacji, będzie Ci trudno wypracować dobre wyniki.
Dlatego skup się na tym, co tu i teraz. Skup się na konkretach. Wypisz sobie rzeczy, które przeszkadzają Ci się skupić (media społecznościowe, muzyka, śmiech dzieci, gra na komórce, dzwoniąca mama z pytaniem, co u was słychać, złe nawyki) i spróbuj je od siebie odsunąć.
I naucz się robić jedną rzecz na raz. Zacznij jedną, skończ i dopiero zajmij się kolejną. Dzięki temu szybko zobaczysz efekty swojej pracy, bo przecież chodzi o to, by na koniec dnia widzieć, że praca, którą zaplanowałaś na dziś, została zrobiona.
3. Technika Pomodoro
Jest to metoda zaproponowana w latach 80. przez Francesco Cirillo. Cały pomysł polega na tym, by poprawić swoją efektywność poprzez częste przerwy w pracy!
Jak z niej skorzystać?
- Wybierz zadanie, które chcesz dziś zrealizować.
- Sięgnij po kuchenny minutnik lub po budzik w telefonie i ustaw go na 25 minut.
- W tym czasie zacznij pracę nad zadaniem. Pamiętaj, by odsunąć od siebie wszystkie rozpraszacze. Uprzedź domowników, że potrzebujesz 25 minut na swoje zadanie i poproś o to, by Ci nie przeszkadzano.
- Zakończ pracę w chwili, gdy zadzwoni budzik. Zrób sobie przerwę.
- Wróć do zadania na tej samej zasadzie. Gdy zadzwoni budzik po raz czwarty, zrób sobie długą przerwę i odpocznij.
Nie wiem, czy też to zauważyłaś, ale tak naprawdę wykonywanie danego zadania nie wymaga od nas aż tak dużej ilości czasu. Siadasz i robisz. Gdy odsuwasz od siebie czynniki, które Cię dekoncentrują, okazuje się, że jesteś w stanie pracować bardzo efektywnie i szybko. Skorzystaj z tej wiedzy i swojego budzika!
4. Wcześniejsza pobudka
Ja wstaję dużo wcześniej niż reszta domowników i według mnie ta reguła działa i pozwala mi zapełnić pewną lukę. Dzięki temu z najpilniejszych zadań rozliczam się już na początku dnia i później nie czuję już takiej presji, gdy założony plan ulega zmianie, czy gdy po prostu nie wyrabiam się z czymś, co chciałam zrobić.
To, co najważniejsze, robię rano, gdy nikt mi nie przeszkadza.
Chcesz spróbować wstawać wcześniej? Na początku będzie Ci trudno się przestawić. Mi pomaga fakt, że już nie jest tak strasznie ciemno, gdy dzwoni budzik. Poranna kawa pita w ciszy też ma swój urok i uważam, że to jeden z przyjemniejszych momentów dnia. Motywuje mnie również to uczucie spokoju, które mam, gdy wiem, że panuję nad sytuacją. Dla tych kilku chwil warto wygrać z chęcią przewrócenia się na drugi bok i włączenia drzemki w telefonie.
Po kilku dniach Twój organizm się przestawi i będzie Ci dużo łatwiej rano wstać.