List motywacyjny – czy warto go tworzyć?

09.11.20
clock 5 min.
Kinga Makowska Kinga Makowska

Kiedy zaczniemy sobie zadawać to pytanie i postanowimy poszukać informacji w sieci, natkniemy się na dwie skrajności: z jednej strony liczne kreatory listów motywacyjnych, z drugiej – jeszcze liczniejsze artykuły wieszczące rychły koniec tej formy dokumentu aplikacyjnego. Czy do znalezienia wymarzonej pracy wystarczy nam tylko CV?

List motywacyjny jest z zasady dodatkiem do aplikacji. Adresujemy go do rekrutera lub menedżera decydującego o zatrudnieniu, podkreślając dlaczego to nasza kandydatura jest idealnie dopasowana do potrzeb stanowiska. Jeszcze zanim proces poszukiwania i zdobywania pracy przeniósł się do internetu, listy motywacyjne pomagały wyróżnić się z tłumu, pozwalały mimochodem napomknąć o naszych sukcesach lub znajomości firmy. Okazuje się jednak, że odsetek rekrutacji, w których to narzędzie jest faktycznie przydatne drastycznie spada i to przede wszystkim dlatego, że procesy odbywają się online, a rekruterzy mają znacznie mniej czasu na każdego kandydata niż kiedyś.

Kiedy nie potrzebujemy listu motywacyjnego?

Według raportu Job Seeker Nation Survey serwisu Jobvite, zaledwie co czwarty rekruter czyta listy motywacyjne. Co ciekawe, badanie perspektywy HR-owców przeprowadzone przez serwis CareerBuilder rok wcześniej pokazywało, że dwóch na pięciu rekruterów szuka tego dokumentu w wysłanej aplikacji, jednak zdecydowanie ważniejszym czynnikiem decydującym o zatrudnieniu jest samo CV.

Można więc stwierdzić, że w większości przypadków wysłany przez nas list motywacyjny okaże się niepotrzebny. Jednak jak odróżnić rekrutację, w której ten dokument się przyda od takiej, w której będzie zbędnym dodatkiem?

Z dużym prawdopodobieństwem nie będziemy potrzebować listu motywacyjnego w poniższych sytuacjach:

  • Aplikujemy na stanowisko tymczasowe lub niskiego szczebla. W przypadku większości tego typu stanowisk w pierwszej kolejności liczy się dostępność kandydata oraz gotowość do szybkiego podjęcia zatrudnienia. Rzadko znajdziemy ogłoszenia, w których firma będzie wymagała listu motywacyjnego w ramach aplikacji do pracy fizycznej lub dorywczej – głównie dlatego, że z perspektywy kandydata trudno argumentować chęć podjęcia takiego zatrudnienia innymi czynnikami niż finansowe.
  • Na stronie ogłoszenia nie ma możliwości dodania listu motywacyjnego. Jeżeli formularz pozwala nam tylko na wysłanie CV lub wypełnienie formularza kontaktowego, możemy bezpiecznie założyć, że to jedyny wymagany dokument.
  • W ogłoszeniu nie pojawia się informacja o liście motywacyjnym. Jeżeli wysyłamy aplikację e-mailowo lub przez system, który umożliwia załączenie kilku dokumentów, warto zajrzeć do treści ogłoszenia. Jeżeli wspomniane jest tylko CV, nie musimy przygotowywać listu motywacyjnego.

Wśród wskazówek od rekruterów powtarza się jedna informacja – lepiej nie wysyłać listu motywacyjnego, niż zaadresować do potencjalnego pracodawcy jego nieudaną wersję.

Wśród najczęściej popełnianych błędów znajdziemy:

  • niedopasowanie do profilu ogłoszenia (np. kiedy tworzymy dokumenty utrzymane w bardzo formalnym języku i stylu pisma urzędowego, a aplikujemy do młodej firmy na stanowisko niższego szczebla).
  • pomyłki (kiedy pomieszają nam się listy i do korporacji prawniczej napiszemy, że zawsze chcieliśmy pracować w banku).
  • uogólnienia (w przypadku gdy chcemy mieć jeden wzór listu, który ma pasować do każdej firmy – przez co jest na tyle ogólny, że nie pasuje do żadnej).
  • powtarzanie tych samych informacji, które zawarliśmy w CV (z reguły dlatego, że nie przyszły nam do głowy żadne nowe informacje lub tworzyliśmy list motywacyjny w dużym pośpiechu, nie dając sobie przestrzeni na kreatywność).

Jeżeli nie list motywacyjny, to co?

Jednak rezygnacja z listu motywacyjnego wcale nie oznacza, że nie musimy już przekonywać pracodawcy do swojej kandydatury. Wręcz przeciwnie – każda rekrutacja rządzi się swoimi prawami, a coraz częściej w formularzach aplikacyjnych pojawiają się niestandardowe (sprawdzające motywację czy kreatywność kandydata) pytania, prośby o dołączenie video CV czy specjalne zadania rekrutacyjne. Często musimy poświęcić im tyle samo (lub więcej) czasu, ile zajęłoby nam napisanie klasycznego listu motywacyjnego. Różnica leży w samej formule, która wymaga od nas odejścia od utartych szablonów i schematów.

Jeżeli nie jesteśmy proszeni o dodanie listu motywacyjnego, to miejscem na pokazanie się od najlepszej strony jest:

  • CV – warto postawić na przejrzysty szablon, zamieścić dodatkowo informacje o naszych osiągnięciach, celach zawodowych i umiejętnościach. Pokazanie dotychczasowych rezultatów (zwłaszcza tych, które napawają nas dumą) wcale nie jest przechwalaniem się, wręcz przeciwnie – pozwala rekruterowi zauważyć nas szybciej i podnosi nasze szanse na udział w rekrutacji.
  • Formularz aplikacyjny – nie zawsze jest wykorzystywany do zadawania dodatkowych pytań w procesie rekrutacyjnym, jednak jeżeli znajdą się w nim pytania o Twoją motywację, mocne strony, oczekiwania wobec przyszłego pracodawcy – poświęć im szczególną uwagę!
  • Video CV – w przypadku stanowisk kreatywnych, niektórych programów stażowych lub rekrutacji mających charakter konkursowy, coraz częściej pojawia się prośba o stworzenie kreatywnego filmu, który przedstawia nas jako kandydatów. Często najważniejszym kryterium oceny nie jest wtedy stopień zaawansowania materiału, tylko niestandardowe pokazanie życiorysu, pasji lub celów zawodowych.
  • Portfolio – kluczowe w rekrutacjach na stanowiska kreatywne i artystyczne. W przypadku tego typu procesów, o naszych kompetencjach najlepiej powiedzą dotychczasowe prace i projekty. O portfoliach znajdziecie też artykuł TUTAJ.

Wszystko zależy od rekrutacji, dlatego z uwagą wczytujmy się w treść ogłoszeń, sprawdzając za każdym razem jakich materiałów oczekuje od nas firma.

W innym swoim tekście, który możecie przeczytać TUTAJ, Kinga Makowska wyjaśnia, kto może decydować w firmie o zatrudnieniu.