Dlaczego rynek pracy jest jak góra lodowa
Większość osób poszukujących pracy tropi oferty na popularnych portalach z ogłoszeniami, takich jak Praca OLX, ewentualnie na portalach branżowych, w grupach tematycznych w social mediach lub w zakładkach “Kariera” na stronach pracodawców. Do pewnego stopnia ta strategia przeczesywania jawnego rynku pracy się sprawdza, jednak nie jest optymalna. Dlaczego? Sporo osób nie zdaje sobie sprawy z faktu, że większość ofert pracy nigdy na portale ogłoszeniowe nie dociera, bo rozchodzą się pod stołem. O jakich liczbach mówimy? Według niektórych statystyk, ukryty rynek pracy może stanowić nawet 80% wszystkich ogłoszeń o pracę. Jak to możliwe?
Skąd się biorą ukryte oferty pracy
Richard Bolles, amerykański autor kultowego przewodnika dla osób szukających pracy o nieco dziwacznym tytule “Jakiego koloru jest twój spadochron”, publikowanego w kolejnych, zaktualizowanych wersjach przez blisko 5 dekad począwszy od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, opisuje w nim 6 sposobów, w jakie pracodawcy pozyskują pracowników. W kolejności od najbardziej preferowanych, do używanych najmniej chętnie, są to:
- rekrutacja wewnętrzna
- zatrudnienie kandydata, który udowodnił, że posiada wymagane umiejętności, na przykład dokonał spektakularnych transakcji, zaprojektował znaną grę komputerową
- zatrudnienie osoby poleconej przez kogoś zaufanego, na przykład przez pracownika
- zlecenie rekrutacji zaufanej agencji pośrednictwa pracy
- rekrutacja zewnętrzna prowadzona przez pracodawcę przy pomocy ogłoszeń, np w internecie
- zatrudnienie osoby, która przyniosła CV do biura
Biorąc pod uwagę, że agencje rekrutacyjne również chętnie korzystają z networkingu, oferty pracy który trafiają na portale z ogłoszeniami, są już mocno przesiane. Zależność jest przy tym taka, że im wyższe i lepiej opłacane stanowisko, tym mniejsza szansa na otwartą rekrutację.
Skąd ta niechęć pracodawców do wychodzenia z wakatami na rynek? Procesy rekrutacyjne wymagają czasu i zaangażowania: najpierw trzeba napisać ogłoszenie, potem przejrzeć dziesiątki lub setki aplikacji, odsiać te najlepiej rokujące, przeprowadzić masę rozmów – z wybranymi kandydatami często spotyka się kilka osób w firmie, od przedstawiciela działu HR, po przyszłego przełożonego. Do tego dochodzą koszty: liczne godziny pracy działu rekrutacji i dodatkowo wynagrodzenie pośrednika, jeśli pracodawca zdecyduje się na agencję. Na dodatek wszystkie te kroki nie dają gwarancji, że osoba, która zostanie zatrudniona i wdrożona, odnajdzie się w organizacji i zostanie w niej na lata. Nic dziwnego, że kiedy nadarzy się okazja przyjęcia osoby z polecenia, pracodawcy tak chętnie z niej korzystają.
Pochwała proaktywności, czyli jak dotrzeć do ukrytego rynku pracy
Wiemy już dlaczego wiele ofert, w tym te najbardziej atrakcyjne, nigdy nie wypływa na powierzchnię, a wysyłanie aplikacji w odpowiedzi na otwarte ogłoszenia i kolędowanie po firmach z CV to najmniej skuteczne strategie zdobywania pracy. Jak się w takim razie dobrać do podwodnej części góry lodowej? Z pomocą przyjdzie nam zestawienie przygotowane przez Bollesa.
Poszukaj okazji w twojej obecnej firmie
Rozglądając się za nowymi ofertami pracy, często automatycznie zakładamy, że jedyną opcją jest zmiana firmy. Jeśli naszą motywacją jest chęć zauważalnego zwiększenia zarobków, ta strategia wydaje się słuszna – obecny pracodawca rzadko jest skory do podwyżki przekraczającej 10-15% obecnego wynagrodzenia w ramach naszego stanowiska, wydaje się więc, że łatwiej zacząć z czystą kartą w nowym miejscu. Wiadomo, inflacja galopuje i negocjacyjne startujemy już z innego pułapu.
Wszystkie te argumenty wydają się słuszne, ale mając w pamięci tabelkę Bollesa, warto chociaż spróbować. Jeśli w Twojej organizacji są obecnie prowadzone rekrutacje wewnętrzne, zaaplikuj na nowe stanowisko. Jeśli otwartych pozycji brak, rozejrzyj się po firmie, zbadaj opcje w innych działach, zwłaszcza tych, z którymi współpracujesz i znasz ich specyfikę. Porozmawiaj z zaufanymi osobami i dowiedz się, jakie są szanse na przejście do innej części organizacji. W niektórych firmach wewnętrzne transfery są powszechnie dostępne, kultura organizacyjna innych sprawia, że możliwości są nieco mniejsze, ale w każdym wypadku proaktywna postawa wydatnie zwiększa szansę na powodzenie takiej migracji.
Udowodnij swoje umiejętności
Jeśli pracodawca nie zdoła zrekrutować osoby, którą bezpośrednio zna, drugą preferowaną opcją jest zatrudnienie kogoś, kto wykazał się konkretnymi, potrzebnymi mu umiejętnościami. Zadbaj więc o to, żeby owoce twojej działalności były widoczne. Jeśli jesteś architektem, fotografem, grafikiem, stwórz portfolio podkreślające najważniejsze zalety twoich projektów. Pracujesz jako konsultant, trener, sprzedawcą? Opisz najciekawsze case studies, w których realizacji maczałeś/aś palce i zamieść je w sieci. Gdy wiążą cię klauzule poufności, zanonimizuj dane. Jeśli jesteś programistą, wrzuć swój kod na GitHuba. Niezależnie od branży, w której się poruszasz, zadbaj o to, by mieć gdzie odesłać osobę poznaną na konferencji lub przedstawioną ci przez znajomego, która zainteresuje się twoją działalnością. Jeśli potencjalny pracodawca dostrzeże potencjał wartości, którą możesz wnieść do firmy, całkiem możliwe, że stworzy stanowisko specjalnie dla Ciebie.
Rozpuść wici
Wiedząc, że pracodawcy chętnie korzystają z rekomendacji, a niektóre firmy tworzą nawet specjalne programy, w ramach których płacą swoim pracownikom za polecenie odpowiednich kandydatów, rozpuść wici w swojej sieci. Informuj bliższych i dalszych znajomych, że aktywnie szukasz pracy na danym stanowisku. Pytaj, czy sami nie wiedzą o rekrutacji albo czy nie mogą cię skontaktować z osobą, która będzie mogła pomóc.
Jeśli jesteś freelancerem / freelancerką, możesz też skorzystać z grup tematycznych w portalach społecznościowych. Możesz w takiej grupie zamieścić zapytania ofertowe i aktywnie promować swoje usługi. W przypadku tej strategii również sprawdzi się portfolio, do którego odeślesz osoby potencjalnie zainteresowane współpracą.
Nie chcesz szukać? Pozwól się znaleźć
Wszystkie wymienione wyżej opcje eksplorowania ukrytego rynku pracy zakładają wyjście do ludzi i rozmowę, w której prezentujesz potencjalnemu pracodawcy lub klientowi swoje umiejętności. Przy całej swojej skuteczności, taka strategia może wielu osobom wydawać się onieśmielająca – dokładnie z tego powodu na ukrytym rynku pracy konkurencja jest znacznie mniejsza. Co możesz zrobić, jeśli jesteś jedną z tych osób i absolutnie nie czujesz gotowości do aktywnego networkowania? Zadbaj o swoją markę osobistą i pozwól się znaleźć.
W epoce social mediów pokazywanie swoich osiągnięć światu jest prostsze niż kiedykolwiek. Warto jednak podejść do tematu strategicznie. Jeżeli masz na oku konkretne stanowisko, które wymaga określonych umiejętności, zadbaj o to, żeby były widoczne na Twoim linkedinowym profilu na pierwszy rzut oka. Wymień je w krótkim podsumowaniu, poprzyj przykładami projektów, które realizowałeś/aś, poproś o rekomendacje i zamieść je w profilu. Nawiązuj relacje z rekruterami i osobami z branży, komentując ich publikacje, zapraszaj je do swojej sieci, informuj o swojej dostępności. Ta strategia wymaga więcej czasu, ale również może zaowocować bezpośrednią ofertą pracy.
Podsumowanie
Rynek pracy jest jak góra lodowa – oferty, które wychodzą na światło dzienne za pośrednictwem portali ogłoszeniowych, agencji pośrednictwa pracy czy social mediów, stanowią ledwie część wszystkich wakatów. Większość ofert, w tym te najciekawsze, proponowana jest osobom, których rekrutujący znają albo bezpośrednio, albo zostały im przez kogoś polecone. Dzieje się tak dlatego, że jest to dla pracodawcy ścieżka szybsza i pewniejsza od ryzykownego, kosztownego procesu zewnętrznych rekrutacji, które w dodatku nie nie dają gwarancji dopasowania. Dlatego, żeby skorzystać z dobrodziejstw ukrytego rynku pracy, warto aktywnie rozszerzać swoją sieć kontaktów, jednocześnie budując silną markę osobistą.